Niedawno minął rok od pamiętnej relacji Kingi Rusin z pooscarowego after party, które odbiło się szerokim echem nawet poza granicami naszego kraju. Dziennikarka pochwaliła się wówczas, że rozmawiała z Adele o butach, tańczyła za rękę z Leonardo DiCaprio, a Beyonce miała stwierdzić, że ją "przyćmiła". Na dowód udostępniła nawet zdjęcie ze wspomnianej imprezy, które zrobił jej "znajomy reżyser".
Zaskakująca relacja Kingi Rusin z imprezy po Oscarach wzbudziła dość skrajne reakcje. Podczas gdy jedni obśmiewali jej hollywoodzką przygodę, inni krytykowali ją za "wynoszenie informacji" z zamkniętej imprezy. Faktem jest natomiast, że pamiętny post dawno zniknął z profilu Kingi, a swoim zachowaniem, jak sama wspomniała, "naraziła się wielu osobom w Los Angeles".
Dziś w nocy czasu polskiego miało miejsce kolejne rozdanie Oscarów, jednak tym razem Kinga chyba nie zdecydowała się złożyć wizyty swoim znanym znajomym. Wręczenie słynnych nagród filmowych skłoniło natomiast Plejadę do rozmowy z Weroniką Rosati, która odniosła się do medialnej burzy po poście dziennikarki. Jak twierdzi, zamknięte imprezy nie bez powodu zakładają zakaz fotografowania, do czego Kinia nie była skora się zastosować.
Moja przyjaciółka pracowała przy tej imprezie i była trochę zła, kiedy to wszystko zobaczyła. Wszystkim zabierają telefony na takich imprezach. Zresztą nie tylko na imprezach. Jak wchodzi się do znanej restauracji w Los Angeles, obsługa zakleja aparaty w telefonie. Absolutnie nie można robić zdjęć. Kiedyś byłam z przyjacielem na kolacji, który miał kartę członkowską w jednej z restauracji, w której bywają gwiazdy. Jeden z jego znajomych zrobił zdjęcie, czego efektem było zawieszenie członkostwa. Konsekwencje łamania tych zakazów są ciężkie. Amerykanie bardzo tego przestrzegają - stwierdziła gorzko.
Weronika utrzymuje też, że tamtejsze społeczeństwo ma do gwiazd nieco inne podejście niż w Polsce, a podobne zachowanie uznawane jest tam za "chamstwo". Jednocześnie aktorka wyznała, że kiedyś widziała Angelinę Jolie na zakupach, ale w przeciwieństwie do Kingi nie robiła z tego wielkiego halo.
Jeśli jestem na imprezie, na której nie można robić zdjęć - to ich nie robię, a niektóre z nich byłyby naprawdę ciekawe. Po prostu Amerykanie szanują prywatność gwiazd. Podam przykład, co prawda nie z imprezy, ale z wizyty w sklepie. Robiłam zakupy spożywcze i nagle zapadła cisza. Zauważyłam, że Angelina Jolie z dziećmi również robi zakupy. Nikt jej nie zaczepiał, nikt nie robił zdjęć, nikt się nie gapił. Tutaj gapienie się na gwiazdę jest postrzegane jako szczyt chamstwa. To jest fajne, bo dzięki temu gwiazdy mają prywatność i namiastkę normalności. Ja to bardzo cenię - zapewniła.
Myślicie, że Kinga weźmie sobie jej słowa do serca?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!