Nad odnoszącą sukcesy Ekipą Friza zgromadziły się ostatnio czarne chmury. Wszystko przez szereg wpadek, które wypunktował influencerom Sylwester Wardęga w nowym filmie. Największym echem odbiły się oskarżenia dotyczące Wersow. Okazało się, że dziewczyna Friza przez dwa lata wykorzystywała do celów komercyjnych grafikę przedstawiają sowę i robiła to bez wiedzy jej autora. Wardęga skontaktował się z zaskoczonym francuskim artystą, który wyznał, że nikomu nie udzielił licencji na używanie znaku, który w Polsce już mocno kojarzy się Wersow.
Zobacz też: Sylwester Wardęga UDERZA w Ekipę Friza: "Chodzicie po straganach i straszycie zwykłych sprzedawców"
Weronika wraz z całą Ekipą odpowiedziała na te zarzuty, ale jej argumentacja nie jest zbytnio przekonująca. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że influencerka była studentką prawa...
Nie miałam żadnych złych zamiarów w momencie, kiedy wykorzystywałam to logo, bardziej po prostu myślałam, że jest to dozwolone. Tak naprawdę w ogóle się nie zorientowałam w tym temacie i po prostu nie wykupiłam żadnej licencji, nawet wtedy nie wiedziałam, że tak trzeba zrobić - wyznała Wersow.
Wersow teraz twierdzi, że żałuje, że nie zwróciła się do autora grafiki, by kupić od niego licencję.
Za bardzo nie czułam jeszcze odpowiedzialności do tego, że powinnam się z nim skontaktować i tak dalej, co było tak naprawdę było dużym błędem. Stwierdziłam, że jeżeli się od tego odsunę, przestanę to używać, to tak naprawdę będzie OK, a nie było OK - przekonywała Wersow w nowym wideo Ekipy.
Sowa w końcu przeprosiła autora grafiki, ale ten nie odpisał na jej wiadomość. Influencerka kaja się i twierdzi, że spróbuje zrekompensować finansowo artyście fakt, że przez dwa lata korzystała z jego rysunku bez pozwolenia.
Przeprosiłam artystę, przepraszam też wszystkich widzów, jeżeli wprowadziłam was w błąd. Jest mi z tym strasznie głupio - dodała.
Przekonują Was takie przeprosiny?