Trwa ładowanie...
Przejdź na
Kokosimo
Kokosimo
|
aktualizacja

Wiadomo, jak doszło do wypadku Kacpra Tekielego. Nowe informacje w sprawie tragicznej śmierci męża Justyny Kowalczyk

153
Podziel się:

W czwartek potwierdzono doniesienia o śmierci Kacpra Tekielego w szwajcarskich Alpach. Wpinacz zginął w rejonie szczytu Jungfrau. Wiadomo już, jak doszło do tragicznego w skutkach wypadku.

Wiadomo, jak doszło do wypadku Kacpra Tekielego. Nowe informacje w sprawie tragicznej śmierci męża Justyny Kowalczyk
Wiadomo, jak doszło do wypadku Kacpra Takieli (Instagram)

Do mediów wciąż docierają kolejne informacje na temat tragicznej śmierci alpinisty Kacpra Tekielego. Mąż Justyny Kowalczyk zginął w wyniku lawiny śnieżnej w szwajcarskich Alpach, gdzie w ostatnich dniach zdobywał kolejne czterotysięczniki. Ciało mężczyzny, który samotnie wybrał się na wyprawę w szwajcarskim rejonie Jungfrau, zlokalizowano dzień po zgłoszeniu jego zaginięcia. Tragiczną w skutkach wyprawę alpinisty i akcję ratunkową miejscowych służb opisała jedna z lokalnych gazet, "Berner Oberländer".

19 maja w sieci pojawił się wpis Justyny Kowalczyk poświęcony mężowi. Mistrzyni olimpijska udostępniła zdjęcie z ostatniej wyprawy ukochanego w szwajcarskie Alpy, opatrzone przejmującym podpisem. Na fotografii można zobaczyć, jak Tekieli pozuje na szczycie Jungfrau, świętując tym samym jego zdobycie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: #dziejesiewsporcie: to zdarza się rzadko. Zobacz, za co trener pochwalił Kowalczyk

Jak doszło do wypadku w górach? Przyczyna śmierci Kacpra Tekielego

Tymczasem policja i prokuratura wciąż prowadzą śledztwo, w którym starają się dociec, jak doszło do tragedii. Z ustaleń przedstawionych przez portal interia.pl wynika, że po zdobyciu Jungfrau Kacper najpewniej zaczął zjeżdżać ze szczytu. W czasie zjazdu doszło do podcięcia małej lawiny. W środowisku alpinistycznym nazywa się to niebezpieczne zjawisko "deską śnieżną".

W efekcie alpinista spadł 1200 metrów w dół. Szanse na przeżycie upadku w górach z takiej wysokości są bliskie zeru. Jak podaje portal, ciało mężczyzny było jednak w stanie pozwalającym na identyfikację, co oznacza, że "poduszka śnieżna" była głęboka.

Zmartwiona brakiem kontaktu z mężem Kowalczyk jako pierwsza zdała sobie sprawę, że ze wspinaczem dzieje się coś niepokojącego. Tekieli kontaktował się z nią co kilka godzin, a od dłuższego czasu mężczyzna milczał.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(153)
WYRÓŻNIONE
Xxx
2 lata temu
Trzeba wiedzieć ze idąc samemu na taka wyprawę to jest życie lub smierć szansa 50/50. To jest ryzyko mam nadzieje ze oboje to wiedzieli. Pasja pasją ale zakładając rodzine trzeba wybierać rodzine. Młody facet a synek nie będzie pamietal taty. Przykre bardzo
Joanna
2 lata temu
Bohaterami są dwaj polscy wspinacze, którzy na prośbę p. Justyny od razu ruszyli na poszukiwania mimo trudnych warunków pogodowych. Szacunek.
Ghbv
2 lata temu
Nie rozumiem po co igrać z życiem i uprawiać taki sport, zwłaszcza sprowadzając na świat dzieci. Dla mnie to zwykła głupota.
Venice
2 lata temu
Co to za przyjemność przebijac kolejne rekordy w gorach? To jakis korpo wyścig szczurow?? Co chciał to ma...Chore czasy...Gory musza byc dla adrenaliny, przyjemności, a nie do pobijanja rekordow... 4000 tysieczniki w 60 dni...3000 miast w 100 dni...Co to za przyjemność? Co z tego sie wie??
Ania
2 lata temu
Straszne. Współczuje
NAJNOWSZE KOMENTARZE (153)
Maria
2 lata temu
Uważam ze jak się zakłada rodzine to trzeba ochłonąć i pasje odłożyć na bok nie można krzywdzić innych biedni Ci zł zostali Justyna się zakochała a ten Pan myślał o sobie nie o synu i żonie narażając ich na taki stres niewyobrazalny to jest egoizm
Cisza
2 lata temu
Co to jest pasja? a może to obsesja żeby się ścigać zdobywać zaliczać nie może być zwyczajnie tylko naj i te rozpisywanie w mediach o swojej żałobie stać ją było na to bo mnie nie Wszystko musi być na insta
Ktoś
2 lata temu
Taki sport, pasja, praca. To że on tak wybral to byla i jego i jego zony decyzja. Nie sadze by ryzykowal jakby byla zla pogoda. A pisanie ze mogl wszystko rzucic bo ma rodzine tak moze napisac czlowiek tylko bez pasji i hobby. Pozniej siedza sfrustowani i pisza takie komentarze bo ktos mial pasje i potrafil pogodzic wychowywanie i swoj rozwoj w jedym. To ich prywatna decyzja a nam nic do tego. Ale jakby zginal w wypadku samochodowym to nawet by nikt tego nie skomentowal w taki sposob.
Koala
2 lata temu
Co innego zdobyć wielką górę, co innego jakieś durne rekordy. 100 miasyt w 100 dni, 100 gór w 100 dni, to może jeszcze sto kobiet w 50?! Trzeba być bardzo niespełnionym człowiekiem, żeby wybierać to kosztem rodziny.
3qaeegr
2 lata temu
Ludzie, nie piszcie, że to było jego hobby i mógł sobie znaleźć inne. To była jego praca i jego całe życie. Zgadzam się, to ryzykowny sport, ale rodzice, którzy rezygnują ze wszystkiego, co kochają, bo zakładają rodzinę, to potem sfrustrowani i nieszczęśliwi rodzice. Jakby zginął w wypadku samochodowym, to założę się, że nikt nie napisałby, że miał dzieci i mógł nie jeździć samochodem..
Sasza
2 lata temu
Nie bardzo rozumiem po co mu to było, do czego potrzebował takich rekordów, co komu chciał udowodnić i gdzie priorytetem przy tym RODZINA ?
Bolo
2 lata temu
Życia mu nic nie przywróci. A tu cały czas,co by było gdyby,a co sie wydarzyło itp.dla poczytności. Justyna w żałobie,ale z każdej strony nowe nic nie wnoszące informacje. Przerażajace.
so high
2 lata temu
Czym innym jest alpinizm, himalaizm czy nawet wchodzenie na 8-tysięczniki a czym innym jest pobijanie takich debilnych rekordów jak 42 szczyty w 62 dni. Każdy kto chodzi po górach wie, że często trzeba odpuścić bo warunki nie pozwalają, ludzie pod Mout Everest, K2 czy Nanga czekają po 2 miesiące na okno pogodowe. Pan Tekieli chcąc pobić rekord musiał robić szczyty jeden za drugim zgodnie z kalendarzem, co wg. mnie średnio doświadczonego górołaza jest grą w rosyjską ruletkę. Panie świeć nad Jego duszą a najbliższym daj ukojenie w bólu.
Szkoda
2 lata temu
Większość zgodnie twierdzi, że nieodpowiedzialnie postępował zdobywając kolejne szczyty. Faktycznie mając dziecko , trzeba myśleć o całej rodzinie. Są ludzie, którzy ryzykują i tacy , którzy podchodzą bardzo ostrożnie do spraw rodzinnych. Ci drudzy zazwyczaj wygrywają.
Annag
2 lata temu
Był 3 stopień zagrożenia lawinowego.
Www
2 lata temu
Ciekawe czy Justyna będąc jedynym rodzicem dziecka daruje sobie wspinaczki…
Iza
2 lata temu
Podobno do siebie. Szkoda...
Czy to tak?
2 lata temu
Uderzenie adrenaliny, nadzieja że uda się jeszcze wyratować, sekundy i za chwilę biało, niebiesko biało niebiesko biało. Szum w uszach i brak oddechu. Mgła przed oczami, powietrze wyciśnięte z płuc. Ciemność i cisza
Max
2 lata temu
Na pierwszym zdjęciu przypomina Jasia Fasolę.
...
Następna strona