W sobotę program "The Voice of Poland" oficjalnie powrócił na antenę już po raz trzynasty. Tym razem obok dotychczasowych jurorów show TVP w fotelu zasiadła także Lanberry, która niegdyś sama była uczestniczką popularnego formatu. Oprócz niej uczestników oceniają ponownie Justyna Steczkowska, Marek Piekarczyk oraz Baron i Tomson.
Zobacz: Niegdyś odpadła z "The Voice of Poland", dziś tworzy hity i jest tam JURORKĄ. Kim jest Lanberry?
Widzowie "The Voice of Poland" oburzeni zachowaniem jurorów
Jak to zwykle bywa, po pierwszym odcinku "The Voice of Poland" nie zabrakło też kontrowersji. Sporo emocji wzbudził występ modela Martina Rybczyńskiego, który wyraźnie zachwycił internautów i zebrał sporo pozytywnych komentarzy nie tylko w sieci, lecz także w samym programie. Justyna Steczkowska przyznała, że jest "niesamowity", a Marek Piekarczyk stwierdził, że "chciałby mieć takiego syna".
Choć trenerzy byli zachwyceni jego interpretacją "Englishman in New York" Stinga, to internauci nie byli zadowoleni z tego, jak jurorzy zachowywali się podczas jego występu. W komentarzach umieszczanych na profilach programu nie szczędzili krytyki zarówno gwiazdom formatu, jak i samej produkcji.
Zobacz też: "The Voice of Poland". Martin Rybczyński zachwycił jurorów! "Ale jesteś niesamowity. CIACHO!" (WIDEO)
Pierwsze kontrowersje w nowym "The Voice of Poland"
Jak czytamy we wpisach internautów, wyraźnie nie spodobało im się to, że jurorzy głośno rozmawiają w trakcie wykonywanej przez uczestnika piosenki. Zauważają, że w zagranicznych edycjach komentarze gwiazd są w dużej mierze wyciszane, a oni sami starają się nie przeszkadzać w występach. Najmocniej oberwali Baron i Tomson, którzy, zdaniem fanów formatu, niespecjalnie się hamowali.
Edycja 57., Baron i Tomson dalej gadają przez cały występ w ogóle niepotrzebne rzeczy, a montażyści nie wyciszają ich w montażu - narzekają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co więcej, internauci sugerują, że polska edycja wyraźnie odbiega od tych zagranicznych właśnie w kategorii szacunku okazywanego uczestnikom. Tym samym oberwało się także produkcji.
W zagranicznych edycjach jakoś potrafią wyciszyć jurorów. Zresztą tam mam wrażenie jest większa kultura, bo jurorzy mrugają do siebie, ewentualnie szepczą, ale nikt nie otwiera japy co 3 sekundy - czytamy.
Oglądałam chociażby niemiecka edycję i rzeczywiście nie było takich pogawędek ze strony trenerów, jak i prowadzących w trakcie występów. Zdecydowanie większa kultura niż u nas, niestety - ubolewała kolejna.
Zgadzacie się z ich opiniami?