Za nami gala wręczenia Wiktorów, która odbyła się pierwszy raz po siedmioletniej przerwie. Organizacją zajęła się Telewizja Polska, co wywołało protest części środowiska dziennikarskiego i artystycznego. W efekcie szumnie zapowiadana impreza wyprała blado, bo większość laureatów była nieobecna.
Jednym z nielicznych, którzy osobiście przyszli po nagrodę, był Cezary Pazura. Aktor odebrał statuetkę SuperWiktora z rąk nowej Miss World, Karoliny Bielawskiej.
Wygłaszając przemówienie, Pazura poniekąd wyjaśnił, dlaczego zdecydował się pojawić na imprezie. Wyznał bowiem, że od bardzo dawna nie dostał żadnej ważnej nagrody.
Dziękuję za tę nagrodę. Dziękuję za to również, że moja osoba i mój dorobek został doceniony przez kapitułę. Ostatnio tak ważną nagrodę otrzymałem - powiem szczerze - ponad 20 lat temu. Tak więc jest szansa, że przy tym tempie to może być ostatnie moje wyróżnienie - powiedział.
Na galę aktor przyszedł ubrany dość nietypowo - założył kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, jakby chciał "odciąć się" od imprezy, na której się znalazł. Cezary przemycił też cytat z pisarza, którego najbardziej znane dzieło - "Rok 1984" przedstawia wizję świata, w którym życie jednostek zostaje całkowicie podporządkowane władzy.
Przy tym, co dzieje się na świecie, a i na naszym podwórku, chciałbym podsumować słowami wielkiego brytyjskiego pisarza George'a Orwella: "Wszędzie na świecie żyją setki tysięcy milionów takich samych ludzi, nieświadomych nawzajem swojego losu, rozdzielonych murami kłamstwa i nienawiści. A jednak tak bardzo podobnych - powiedział, uśmiechając się tajemniczo i życząc "miłego wieczoru".
Trafił z przekazem?