Michał Wiśniewski wyznał na początku roku, że wszył sobie esperal, żeby już nigdy więcej nie pić. Alkoholowe problemy byłego "gwiazdora" są znane, bo sam chętnie o nich opowiada. Wszystko wskazuje na to, że tylko "zaszyta dupa" powstrzymuje go od powrotu do nałogu. Jak sam przyznaje, uwielbia wódkę.
- Uwielbiam wódkę! Żona mnie zawsze opierdziela, że tylko opowiadam jak piłem, a taki ze mnie alkoholik jak z koziej dupy trąba. Jak mówi mój kolega: lepiej być sławnym pijakiem, niż anonimowym alkoholikiem. Absolutnie lubię wódeczkę - podkreśla Michał.
Co do narkotyków Wiśniewski twierdzi, że "nigdy go nie złapały", a po chwili zupełnie sam sobie przeczy: Chętnie bym jakiejś maryśki zapalił, ale po tym idę spać i niczego z tego nie mam. Oczywiście to popieram, jak ktoś mnie poprosi, ale to nie dla mnie. Próbowałem kiedyś amfetaminy. Kokainy nigdy nie miałem w nosie. Wszystko jest pewnie dla ludzi.
Ciekawe rzeczy Michał opowiada także o hazardzie. Dwa lata temu wyznał w Vivie, że nieudane inwestycje, hazard i zamiłowanie do luksusu kosztowały go... 30 milionów złotych. Dzisiaj zapewnia, że "hazard to nie jego myk".
- Widziano mnie w kasynach, ale zawsze w pokerze jestem graczem sponsorowanym. Nigdy nie inwestuję swoich własnych pieniędzy. Ktoś mi płaci, żebym zagrał i się pokazał - chwali się Michał.
Chyba uwielbienie dla "wódeczki" i eksperymenty z amfetaminą nie wpłynęły dobrze na jego pamięć.
Źródło: Bagaż Osobisty/x-news