Chociaż trudno uwierzyć, jak można nie zauważyć, że ma się na sobie nazistowskie symbole, to Michał Witkowski wciąż się przy tym upiera. W rozmowie z nami zapewnia, że to był przypadek, że miał na sobie czapkę i naszyjnik ze znakiem SS. Jednocześnie wyznaje, że jest mu przykro z powodu całego zamieszania wokół jego stylizacji zaprezentowanej podczas łódzkiego Tygodnia Mody.
- Bardzo jest mi przykro z powodu całej tej afery na różnych polach. Przede wszystkim, że doszło do takiej afery. Po drugie jest mi przykro dlatego, że bardzo dużo moich przyjaciół odwróciło się ode mnie, nawet nie zastanawiając przez pięć minut, czy może rzeczywiście on nie wiedział, może rzeczywiście to był przypadek - powiedział Witkowski.
Według pisarza, jego przyjaciele musieli najwidoczniej uznać, że jest... "debilem".
Uznali, że jestem takim debilem, który by to nałożył i poszedł zupełnie świadomie robić sobie źle i popełnić PR-owe samobójstwo. Myślałem, że robię rewolucję w modzie, a oni po prostu mają mnie za debila. Moje prowokacje zawsze były nastawione na zysk.
Wierzycie mu?