Po ostatniej aferze z symbolem "SS" na czapce, Michał Witkowski pojawił się na kilku imprezach w nieco bardziej stonowanych stylizacjach. Nie znaczy to jednak, że nie zamierza już prowokować. Na pokazie Roberta Kupisza postanowił dla żartów "uczcić pamięć" Celseo Stabanesa - "żywego Kena". 20-latek z Brazylii wydał ponad 50 tysięcy dolarów na operacje plastyczne, żeby jak najbardziej upodobnić się do lalki. Potem przegrał niestety walkę z rakiem. Okazało się, że chorował na białaczkę. Witkowski przyniósł więc ze sobą lalkę Kena i całował ją pozując do zdjęć.
- Dostałem fioła na punkcie śmierci Celso. Napisałem piękny tren na Facebooku i na blogu na cześć tego chłopca, dlatego że kochałem go. Z całego swojego serca chciałem go całować, pieścić... Niestety nie udało mi się go spotkać w Brazylii - opowiada.
Nie zostanę już Kenem na pewno, aczkolwiek miałbym zapędy. Ken to jest też psychika człowieka. Pod względem psychicznym jestem "żywym Kenem". To znaczy człowiekiem, który nie dorósł i który nie interesuje się polityką, ani wyborami, ani rzeczywistością, ZUSem.