O Michale Witkowskim zaczęto mówić w polskim show biznesie, kiedy w 2009 roku opowiadał, że będzie mężem Tomasza Jacykowa. Wtedy jednak wciąż określało się go mianem pisarza. Tak było aż do marca ubiegłego roku, kiedy Witkowski oznajmił, że teraz jest "blogerką modową". Ciągłe wygłupy skończyły się na stylizacji, jaką bloger zaprezentował na Fashion Week w Łodzi. Czapka z symbolem SS spowodowała, że wydawnictwo ZNAK, jeden z dotychczasowych wydawców książek Witkowskiego, "bezterminowo" zawiesiło z nim współpracę. Dodatkowo w piątek łódzka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie propagowania faszyzmu przez Witkowskiego.
Sam zainteresowany nie jest chyba specjalnie przybity całą sytuacją:
- Skoro show biznes mnie nie zabił, to pewnie mnie wzmocnił. Jedziemy dalej z tym koksem. Chodzimy dalej na imprezy, więc zobaczymy - opowiada.
Pierwszy etap, kiedy uważałem za wielką plamę na honorze, że jeśli było sześć imprez tego wieczoru, a ja byłem tylko na pięciu i na każdej nie miałem nowych butów, to w ogóle było straszne. Bo może powiedzą, że na szóstą mnie nie zaprosili. Pierwsze nasycenie już nastąpiło. Już nie ma histerii, jak się na coś nie idzie.