Jakiś czas temu wydawało się, że przygoda Michała Witkowskiego z show biznesem dobiegła wreszcie końca. Wygląda jednak na to, że nagradzany autor Lubiewa i Drwala wciąż nie potrafi pożegnać się z brylowaniem na salonach. Ostatnio po raz kolejny powrócił na ściankę w nieco mroczniejszym wydaniu. Zobacz: Witkowski na ściance w czarnym welonie (!) i cylindrze (ZDJĘCIA)
W rozmowie z Pudelkiem wyjaśnił swoją chwilową nieobecność na warszawskich salonach. Musiał wyjechać z Warszawy, by napisać książkę. Premiera planowana jest na początek przyszłego roku. Michałowi jednak bardziej niż na premierze zależy na honorarium. Wygląda więc na to, że przygoda z show biznesem sporo go kosztowała.
Szykuję książkę o show biznesie. Mam ostatnie trzy dni do oddania, dlatego jest mnie mniej. Nie było mnie, bo mnie nie było w Warszawie. Siedziałem i pisałem. Będzie śmieszna i straszna. Show biznes już mi na poważnie dopiekł, potem była prawdziwa boląca rana. Nie chciałem wtedy widzieć tych pań, dla których ktoś źle dobrał skarpetki. Piszę tę książkę z pozycji człowieka, który był po tej i po tej stronie. Występuję tam non stop, starzejąca się gwiazda chce zostać ikoną mody. Cały czas wszystko jest tak jak w życiu. Dużo jest z moich reżyserowanych ślicznotek wzięte. Chcę oddać tekst, a kiedy wydanie, to mniej mnie interesuje. Kasę dostanę jak oddam. Premiera pewnie na początku przyszłego roku.
Życzymy mu, żeby książka była lepsza niż "ekoporadnik" Kingi Rusin. Kupicie?