Władysław Kozakiewicz spopularyzował gest, którego obecna nazwa odnosi się do jego zachowania podczas igrzysk olimpijskich w Moskwie w 1980 roku. Tyczkarz zareagował w ten sposób na wygwizdanie go przez radziecką publiczność, która wyrażała swoje niezadowolenie z sukcesu polskiego sportowca. Początkowo obraźliwy gest stał się wyrazem sprzeciwu wobec radzieckiego imperializmu w czasach PRL.
W grudniu ubiegłego roku były szef CBA Mariusz Kamiński usłyszał prawomocny wyrok kary dwóch lat więzienia za działania operacyjne podczas "afery gruntowej". Choć Szymon Hołownia wydał postanowienie w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu poselskiego polityka Prawa i Sprawiedliwości, Kamiński pojawił się na sali plenarnej. Część posłów i posłanek zareagowała na jego obecność skandując "do więzienia", z kolei koledzy Mariusza z partii przywitali go brawami. Wtedy też były szef CBA wykonał "gest Koazkiewicza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Władysław Kozakiewicz krytykuje wykonanie "gestu Kozakiewicza" przez Mariusza Kamińskiego
Głos w sprawie postanowił zabrać "autor" wspomnianego gestu. Kozakiewicz zdradził, że oglądał transmisję z niesławnego posiedzenia Sejmu. Zdaniem sportowca Kamiński "zepsuł" znaczenie gestu, kierując go do polskich polityków. Kozakiewicz nie szczędził przy tym dosadnych słów krytyki wobec byłego szefa CBA.
Siedziałem przed telewizorem, oglądałem na żywo, jak on wszedł. Była akurat transmisja, z żoną popatrzyliśmy we dwójkę i on... pokazuje "wała". To się kiedyś "wał" nazywał. Wszyscy mówią "gest Kozakiewicza", czyli zepsuł trochę ten gest. No bo on to pokazał nie dla Polski, nie powinien tego robić. Bezwstydny człowiek, który jest skazany, a wykonuje gest zwycięstwa. Cały kraj, cała Polska była ze mnie dumna. Właśnie z tego też, z tego gestu... Są tacy ludzie, co psują wszystko - powiedział Władysław Kozakiewicz w wywiadzie dla Plejady.