Wciąż nie milkną echa drugiej walki "alter ego" Sebastiana Fabijańskiego na Fame MMA. Tym razem przeciwnik aktora ściął go z nóg po 47 sekundach, co w porównaniu do poprzedniej walki można uznać za jego mały "sukces". Po walce został wyniesiony z areny na noszach, a komentujący zastanawiają się, jak długo jeszcze starcia trwające niecałą minutę będą mu uchodzić na sucho.
Włodarz Fame MMA komentuje "popisy" Fabijańskiego na Fame MMA
Jeżeli byliście ciekawi, czy Sebastian Fabijański wróci jeszcze na Fame MMA, to nasz informator stawia sprawę jasno: podpisał kontrakt na trzy walki, więc przed nim wkrótce kolejna. Niewielu wierzy już jednak w jego sukces, a w mediach społecznościowych nie brak głosów, że, płacąc mu 500 tysięcy złotych, federacja chyba mocno przeceniła jego możliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wygląda na to, że podobnego zdania są osoby decyzyjne w Fame MMA, w tym Boxdel. Michał Baron jest jednym z właścicieli federacji i po kolejnym "występie" Seby zgodził się na wywiad z Mateuszem Kaniowskim. Pierwszym tematem była oczywiście walka Fabijańskiego, o której w mediach mówi się najwięcej. Na pytanie o niego stwierdził:
Ja się dowiedziałem, że Seba trenował też z jakiś trenem ze [tu pada nazwa marki - przyp.red.], że nie był chyba w żadnym klubie. Może też się specjalnie nie przygotowywał do tej walki. Ciężko z tym Sebą, naprawdę. Ja chcę powiedzieć, że to prawda, Seba ma naprawdę dobry kontrakt. Proporcja jego zaangażowania do tego, ile zarabia... Jest ogromny kontrast.
Następnie Kaniowski z grubsza podliczył, że Fabijański walczył łącznie "ze 100 sekund" i zapytał, ile się za to zarabia, "jak się jest Sebą". Warto natomiast wspomnieć, że i prowadzący wywiad przecenił możliwości aktora, bo ten oficjalnie spędził na mordobiciu w klatce zaledwie 82 sekundy.
Ja p**rdolę - zaczął z miną pełną zażenowania Boxdel. Nie chcę nawet o tym mówić.
Wczoraj informowaliśmy, że według naszego informatora Fabijański podpisał kontrakt na trzy walki z góry i za każdą z nich zgarniał 500 tysięcy złotych. Włodarz Fame MMA został skonfrontowany z tą informacją, a dziennikarz wyliczył, że jeśli Sebastian walczył łącznie 100 sekund, to przy milionie za dwa "występy" zarabiał średnio oszałamiające 10 tysięcy złotych za sekundę w oktagonie.
No, przy tym zostańmy... Tajemnic kontraktowych nie będę ujawniał, ale ma bardzo dobry kontrakt. To, że zrobił show, to jest jedno, ale wisienką na torcie jest to, co się dzieje w tej klatce.
Później Boxdel stwierdził też, że Fabijański kręcił wokół siebie duży hype, a potem "miał fajny balonik i igiełką sobie wszystko s***rdolił". Nie widzi też, żeby ten miał zapisać się złotymi literami w historii federacji.
Myślicie, że przy trzecim starciu Seba się bardziej postara?