Dominik W., wnuk byłego prezydenta Polski, usłyszał w poniedziałek wyrok za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Sąd skazał go na dwa lata i osiem miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok jest prawomocny i podtrzymuje decyzję sądu pierwszej instancji wydaną w kwietniu 2019 roku.
Poza karą więzienia sąd nakazał wnukowi byłego prezydenta zapłacić osiem tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Ponadto mężczyzna otrzymał sześcioletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Wbrew twierdzeniom prokuratora, wymierzona kara łączna nie jest karą łagodną. Nie jest też rażąco surowa, tak jak wskazują obrońcy. Dwa lata i osiem miesięcy pozbawienia wolności jest karą jak najbardziej sprawiedliwą. Jest to bezwzględna kara pozbawienia wolności i oskarżony będzie musiał tę karę odbyć. Oczywiście po odliczeniu okresu, jaki zaliczył w tej sprawie jako tymczasowo aresztowany - powiedział w uzasadnieniu sędzia Marek Skwarcow.
Najwyraźniej Dominik W. przewidywał taki obrót sprawy, bo ani on, ani jego obrońcy nie zjawili się w sądzie.
Przypomnijmy, że w 2018 roku Dominik W. prowadził samochód bez uprawnień, mając 2,08 promila alkoholu w organizmie. Brawurową jazdę odbywał po ulicach Gdańska. Taranował inne pojazdy i wjeżdżał na chodniki pełne pieszych. Po zatrzymaniu wulgarnie wyzywał funkcjonariuszy i kopnął jedną z policjantek. Wykrzykiwał też: "Nie wiecie, kto jest moim dziadkiem?". Na rozprawie był już mniej wygadany i przepraszał "za swoją głupotę".
Prokuratura postawiła mu pięć zarzutów, w tym sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym.
Dominik W. nie po raz pierwszy ma kłopoty z prawem. Dwa lata temu głośno było o sprawie brutalnego pobicia, jakiego dopuścił się wobec wracającej z dyskoteki Kingi P. Dziewczyna miała poważne obrażenia, a po wszystkim musiała korzystać z pomocy psychiatry. W. został za to skazany na pół roku zamiatania ulic w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Oprócz tego Dominik W. może odpowiedzieć za zaatakowanie nożem swojej konkubiny. Za ten czyn sąd pierwszej instancji skazał go na trzy miesiące pozbawienia wolności, jednak W. złożył apelację. Rozprawa w sądzie drugiej instancji odbędzie się 5 lutego.