Na początku 2020 roku w radiowej Trójce doszło do wielu zmian personalnych, a najgłośniej było wówczas o odejściu Wojciecha Manna, który w rozgłośni pracował od ponad pięciu dekad. Dziennikarz zrezygnował z dalszego prowadzenia "W tonacji Trójki" bez Anny Gacek, co było gestem solidarności ze zwolnioną koleżanką.
Postanowiliśmy poczekać, aż ktoś położy kres destrukcji Polskiego Radia - mówił wówczas w facebookowym oświadczeniu.
Wojciech Mann podsumowuje pracę po odejściu z Trójki
Od pamiętnych wydarzeń w Trójce i serii zmian personalnych w rozgłośni minęło już 2,5 roku. Część dziennikarzy odnalazła się na nowo w Radiu Nowy Świat, a niektórzy przenieśli swoją działalność do internetu. Wojciech Mann poszedł drugą z dróg i dziś może się poszczycić w mediach społecznościowych pokaźnym followingiem.
Teraz Mann opublikował na Facebooku post, w którym wyraził wdzięczność za wsparcie, którego udzielili mu internauci po zakończeniu 55-letniego romansu z Trójką. Jak twierdzi, do przemyśleń skłoniła go liczba osób, które obecnie obserwują jego profil, a jest ich niemało, bo aż 333 tysiące. To właśnie cyfra "3" przywołała w nim pewne wspomnienia.
Siedzę tak sobie przed ekranem i nie za bardzo inteligentnie gapię się na moją stronę na Facebooku. Nagle... wraca mi myślenie i skojarzenie, gdyż zauważam informację, że obserwuje mnie 333 tys. internautów. Jeszcze jakieś 3 (!) lata temu byłby to pretekst do numerologicznych rozważań bądź szukania tajemnych znaków - pisze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojciech Mann ostro o wkroczeniu "dobrej zmiany" do Trójki
Niestety nie wszystkie wspomnienia są dobre, a jednym z gorszych był dla Manna czas pracy w radiowej Trójce pod rządami Zjednoczonej Prawicy. Bez ogródek nazywa zmiany w rozgłośni "niszczycielskim pochodem".
Wszakże wtedy trójka była dla mnie nie tylko cyfrą, ale i "Trójką", czyli moim radiem. Jako że jednak pisowska szarańcza nie ominęła w swoim niszczycielskim pochodzie Myśliwieckiej, rozmyślania o znaczeniu trzech trójek straciły sens - stwierdza smutno.
Dziś jego wpisy śledzą tysiące internautów, co jest ogromnym sukcesem. Gdy odchodził z Trójki, obawiano się bowiem, że może nie odnaleźć się w cyfrowej rzeczywistości. Jak widać, zmartwienie części fanów o jego pozycję okazało się więc zbędne.
Pozostaje jednak duma z tego, że moje istnienie internetowe zauważa tak duża grupa obserwatorów. Toż to przecież liczba niemal równa populacji Lublina, a nawet prawie Bydgoszczy! Powiem więcej – moglibyśmy poprosić Islandczyków, żeby wszyscy (wedle danych z 2020 roku jest ich 366 425) chociaż na trochę pojechali na wakacje poza wyspę, a my (czyli ja i obserwujący) byśmy sobie tam odpoczęli. Obiecuję, że potem oddamy im ich kraj możliwie niepopsuty. Pomożecie? - podsumował.