Mama Ginekolog ściągnęła na siebie falę krytyki. Lubiąca zabierać głos w social mediach lekarka-celebrytka, wyjawiła niedawno, że w wolnym czasie przyjmuje poza kolejką swoje koleżanki i bliskie jej osoby. Okazało się jednak, że gabinet, o którym mowa, działa w ramach kontraktu z NFZ. Jej słowa oburzyły nie tylko internautów i inne znane w internetowym świecie persony, ale zainteresowały też zam NFZ. Wirtualna Polska ustaliła, że trwa już postępowanie z ramienia NFZ w tej sprawie, a rzecznik prasowy Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Jarosław Kulczycki poinformował, że zostanie powołany specjalny zespół kontrolny, który wyda odpowiedni raport.
Mama Ginekolog w centrum wielkiej afery
JM Rektor WUM Zbigniew Gaciong zwrócił się do władz spółki UCZKiN o wyjaśnienia dotyczące kroków, jakie zostaną podjęte w sprawie lek. Nicole Sochacki-Wójcickiej. W odpowiedzi otrzymanej od zarządu spółki UCZKiN czytamy, że zostanie powołany zespół kontrolny, a wyniki jego prac przekazane do NFZ i pracownikom UCZKiN - można przeczytać w oświadczeniu.
ZOBACZ: Wszczęto postępowanie w sprawie Mamy Ginekolog! WUM komentuje: "Zostanie powołany ZESPÓŁ KONTROLNY"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wygląda więc na to, że pozornie "niewinne" zwierzenia Mamy Ginekolog mogą jej przysporzyć poważnych problemów. Do jej słów odniósł się również Wojciech Sawicki, autor profilu Life on Wheelz, który nie żałował jej mocnych słów. Przy okazji influencer przytoczył również historie ze swojego życia, kiedy to sam musiał "naczekać się w kolejkach" do lekarzy.
Wojciech Sawicki komentuje aferę z Mamą Ginekolog
Co myślę o najnowszej aferze z udziałem mamy ginekolog i o przyjmowaniu znajomych poza kolejnością? Czuję się, jakby ktoś napluł mi w twarz. Jak sobie przypomnę, ile ja w swoim życiu naczekałem się w kolejkach do lekarza, jak trudno było mi się zawsze dostać do specjalistów, do neurologów, do kardiologów, do genetyków, to krew mnie zalewa. Uważam się za spokojnego człowieka, ale tutaj miarka się przebrała - zaczął swój wywód na Instagramie.
Dalej Sawicki poinformował, że nawet z uwagi na swoją niepełnosprawność i powagę sytuacji, kiedy to wypadł mu PEG (urządzenie do żywienia dojelitowego - red.), nie mógł liczyć na przyjęcie na SOR poza kolejnością.
Przecież nawet ostatnio, gdy WYPADŁ MI PEG, to na planowaną endoskopię mogłem liczyć dopiero za trzy tygodnie. Żeby więc móc się normalnie odżywiać (w moim przypadku dojelitowo), musiałem skoro świt jechać na SOR, gdzie moja niepełnosprawność nie miała żadnego znaczenia. Tkwiłem w kolejce jak każdy. To było niesamowicie stresujące - opowiadał.
Wojciech Sawicki wieszczy Mamie Ginekolog koniec kariery w mediach
Mężczyzna nie żałował też Mamie Ginekolog ostrych słów, zauważając, że jej "poziom bezczelności to jakiś szczyt szczytów". Wojtka nie przekonały również tłumaczenia lekarki.
I jeszcze późniejsze tłumaczenia, że każdy tak robi i że przyjmowanie znajomych, rodziny, czy koleżanek na specjalnych warunkach pomaga rozwiązać problem kolejek w polskim systemie zdrowia… Mam nadzieję, że to koniec kariery w tej osoby w mediach. Czy tak będzie? Nie wiem, w końcu już nie takie rzeczy uchodziły patoinfluencerom na sucho. Nie pozwólmy, żeby ta bulwersująca sprawa rozeszła się po kościach - podsumował gorzko.
Ma rację?