Woody Allen to obecnie jeden z najbardziej kontrowersyjnych reżyserów. Wszystko oczywiście za sprawą licznych zarzutów, które od lat formułują wobec niego media oraz była żona, Mia Farrow. Aktorka przed laty zarzucała byłemu partnerowi, że molestował ich córkę Dylan, a sama zainteresowana potwierdziła słowa matki wiele lat później.
Rozstanie Allena i Farrow zdecydowanie obfitowało w skandale. W jego tle toczyła się oczywiście dyskusja na temat tego, czy reżyser faktycznie molestował seksualnie własną córkę, jednak to nie jedyny cios, który musiała przyjąć Mia. Okazało się bowiem, że Allen zdradził ją z własną pasierbicą, Soon-Yi Previn, która miała wtedy 21 lat. Sprawa wyszła na jaw, gdy Farrow znalazła rozbierane zdjęcia córki i swojego partnera.
Te wszystkie wydarzenia położyły się cieniem na dalszej karierze reżysera. Sam Allen co prawda zaprzecza, że kiedykolwiek dopuścił się wobec Dylan molestowania seksualnego, jednak raczej niewielu wierzyło w jego słowa. Trudno się zatem dziwić, że reżyser miał ogromne problemy z wydaniem swojej autobiografii Apropos of Nothing, która ostatecznie trafiła na rynek w ten poniedziałek.
Premiera nowego dzieła Allena była raczej cicha, a wcześniej odmówiło jej wydania kilkanaście innych domów wydawniczych. Gdy wyszło na jaw, że wydawnictwo Hachette chce w kwietniu opublikować wspomnienia reżysera, jego syn, Ronan Farrow, zerwał z nimi współpracę. Przeciwko wydaniu pamiętników Allena protestowała też Dylan, jednak ostatecznie ujrzały one światło dzienne 23 marca nakładem innego wydawcy.
Jak donosi MailOnline, Woody Allen opisuje w książce między innymi swoją stronę w sprawie formułowanych wobec niego zarzutów oraz miłość do żony, Soon-Yi Previn, która przez lata była jego adoptowaną córką. Reżyser nie tylko broni w autobiografii swojego uczucia do Soon-Yi, lecz także wykorzystał ten moment, aby kolejny raz zaprzeczyć temu, że kiedykolwiek zachował się nieodpowiednio wobec Dylan.
Nigdy w niewłaściwy sposób nie dotknąłem Dylan i nie zrobiłem czegoś, co można by uznać za molestowanie - twierdzi Allen w swojej autobiografii.
Kontrowersyjny reżyser postanowił też pożalić się nieco na to, jak traktowano go po stawianych mu zarzutach. Allen twierdzi, że wiele osób stało za nim murem, jednak nie chcieli ryzykować swojej pozycji w branży.
Milcząca większość hollywoodzkich aktorów i reżyserów poparła mnie, ale nie mogli zabrać głosu, ponieważ bali się utraty pracy i pozycji. (...) Po tych wydarzeniach prasa na zawsze wrzuciła mnie do jednego wora z mężczyznami, którzy zostali oskarżeni albo skazani za przestępstwa seksualne - żali się.
Wierzycie w jego niewinność?