Powaga, opanowanie, dojrzałość. To z pewnością nie słowa, które przychodzą na myśl po usłyszeniu nazwiska: Daniel Martyniuk. Ponad 30-letni potomek "króla disco polo" bardzo konsekwentnie pracuje sobie ostatnio na miano najstarszego nastolatka w Polsce, relacjonując w sieci swoje liczne ekscesy, których dopuszcza się podczas samotnych imprez w środku nocy. Niedługo ma go czekać jednak brutalna pobudka. Rozczarowana jego zachowaniem małżonka ma ponoć zamiar walczyć o rozwód z orzeczeniem o winie.
Młody Martyniuk ma zwyczaj odpalać się około godziny trzeciej w nocy. Tym większe było więc nasze zdziwienie, gdy pierwsze relacje na jego instagramowym profilu pojawiły się w sobotę wczesnym wieczorem. Tym razem na szczęście książę Podlasia oszczędził Bogu ducha winne małe przedsiębiorstwa, które tak bardzo lubił ostatnimi czasy mieszać z błotem w swoich tyradach. Zamiast tego, skupił się na mogącym ukoić jego skołatane nerwy podziwianiu bogato zdobionego akwarium.
Przypomnijmy: Nakręcony Daniel Martyniuk odgraża się Rafałowi Collinsowi i twierdzi, że ten ZAŻYWA NARKOTYKI. "NIE LEKCEWAŻ MNIE CHŁOPIE!"
Daniel nie byłby jednak sobą, gdyby dosłownie kilka minut po podzieleniu się z fanami ładnym widokiem, nie przypomniał światu o swojej megalomanii. Na jego profilu pojawiło się zdjęcie tragicznie zmarłego Kobe Bryanta - niekwestionowanego mistrza amerykańskiej koszykówki, które zostało opatrzone stosownym podpisem. Nietrudno domyślić się, że Martyniuk junior dopatrzył się w cytacie cząstki prawdy o swoim życiu.
Dobrze mieć swoich hejterów. Nikt, kto jest jedynie dobry, ich nie ma. Hejtuje się tylko ludzi wybitnych - czytamy.
Myślicie, że tak właśnie tłumaczy sobie negatywne reakcje na swoje internetowe wyskoki?