W ostatnich dniach szczególnie głośno jest o Julii Wróblewskiej. Najpierw nastolatka zrobiła wokół siebie sporo szumu za sprawą nieco infantylnego tłumaczenia się z nieobecności na pogrzebie Witolda Pyrkosza. Miała farbować włosy.
Później podtrzymywała zainteresowanie relacjonując maturę. Zdarzyło jej się wyznać, że do nauki zabrała się zaledwie tydzień przed egzaminem. Nie przeszkadzało jej to w chwaleniu się zdjęciami z sali egzaminacyjnej, co jest zabronione. Za wniesienie sprzętu elektronicznego na maturę grożą spore konsekwencje, z unieważnieniem egzaminu włącznie. Podobną wpadkę zaliczył Maciej Musiał. Julka wzorem swojego poprzednika tłumaczy, że zdjęcie zrobiła jeszcze przed egzaminami.
Oddałam komisji telefon. Zdjęcie było zrobione godzinę przed egzaminem pod okiem komisji i za zezwoleniem. Nie miałam telefonu na maturze. Polski był prosty, podczas angielskiego bolał mnie brzuch. Z matematyki na pewno zdałam, coś powyżej procent.
Wierzycie jej?
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news