Hanna Lis nie boi się zabierać głosu w ważnych sprawach. Tak było chociażby przy okazji Czarnych Protestów i zaostrzenia ustawy aborcyjnej w Polsce. Dziennikarce na sercu leży los nie tylko Polek, ale też między innymi wykorzystywanych do pracy zwierząt, o czym już kilka razy pisała w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hanna Lis jest oburzona sytuacją na trasie do Morskiego Oka
Ostatnio w polskich mediach znów jest głośno o konnych bryczkach wożących turystów do i z Morskiego Oka. Jest to kwestia wzbudzająca ogromne kontrowersje już od lat. Ciągnące powozy zwierzęta męczą się, zwłaszcza pracując w upale, co niejednokrotnie było widać po ich stanie zdrowia. Kilka dni temu w Tatrach doszło z tego powodu do kolejnego wypadku. Wycieńczony koń po prostu upadł.
Fundacja Viva udostępniła w sieci nagranie, na którym widać, jak woźnica w skandaliczny sposób traktuje zwierzę. Koń ewidentnie nie miał siły wstać, żeby iść dalej, a mimo to mężczyzna bił go po głowie. Zaniepokojeni turyści byli przeganiani.
Wideo wzbudziło ogromne kontrowersje w sieci. Na swojej instagramowej relacji nagranie udostępniła też Hanna Lis. Przy okazji dziennikarka dołączyła wymowny komentarz, niepozostawiający złudzeń wobec jej podejścia do tego tematu.
Hanna Lis staje w obronie koni
Czy to się kiedyś, qwa, skończy? Górali w zaprzęg i niech zapiep*zają 8 km pod górę. Rząd/sejm powinien tego zakazać - napisała wyraźnie wściekła.
Hanna Lis nie ukrywa, że jest wielką miłośniczką zwierząt. Sama ma w domu kilka czworonogów. Swego czasu jej zaginionych kotów szukała niemal cała Polska. Szczęśliwie poszukiwania zakończyły się sukcesem. Kilka lat temu jej domowy zwierzyniec powiększył się też o adoptowanego psa. Pupil dostał oryginalne imię - Ramen.