Daria Trafankowska była ulubienicą polskich widzów TVP, głównie za sprawą roli oddziałowej Danuty Tretter w serialu "Na dobre i na złe". O raku trzustki, dowiedziała się rok przed śmiercią. Do końca wierzyła, że uda jej się wyzdrowieć, dlatego nie zrezygnowała z pracy. W trudnych chwilach mogła liczyć na wsparcie fanów i kolegów z Teatru Powszechnego, którzy zorganizowali dla niej koncert. Dochód z niego został przeznaczony na eksperymentalną terapię w klinice w Salzburgu. Aktorkę leczono immunoterapią, podając szczepionkę wyhodowaną na podstawie badań krwi dr. Klehra. W ostatnim wywiadzie dla "Vivy" Trafankowska w poruszających słowach dzieliła się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami w obliczu śmiertelnej choroby.
Zobacz też: Daria Trafankowska przegrała walkę z rakiem i osierociła syna. Dziś Wit ma już 43 lata. Czym się zajmuje?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daria Trafankowska przegrała walkę z nowotworem
Aktorka serialu "Na dobre i na złe" nie używała słowa "rak". Bała się go. Wolała słowo "nowotwór", które wydawało jej się "lepiej brzmieć". Ze swojej choroby nie chciała robić sensacji. Obawiała się zarzutów o to, że próbuje zyskać na niej uwagę mediów. Tajemnicy nie udało się jednak utrzymać. Gdy trafiła na oddział onkologiczny, ktoś "życzliwy", podał się za pracownika szpitala i powiadomił media o jej chorobie. Kiedy rozdzwoniły się telefony od dziennikarzy, prosiła ich, by nie upubliczniali tej informacji. Tłumaczyła, że jest w trakcie badań i wciąż nie ma postawionej diagnozy. "I nikt nie napisał. Zachowano się bardzo fair" - przyznała w wywiadzie dla "Vivy".
Niestety jeden z poczytnych dzienników, z którym współpracowała, wykorzystał jej chorobę do podniesienia nakładu. Aktorka udzieliła redaktorom gazety szczerego wywiadu. Został on okrojony i sprowadzony do taniej sensacji.
Po wydrukowaniu go byłam załamana. Przeczytałam wszystko to, czego chciałam uniknąć. Prosiłam, by skupić się na moich podziękowaniach dla ludzi, którzy mnie wspierają. Wszystko, co było dla mnie ważne, wypadło z rozmowy. Zostały banały. W dodatku wyglądało na to, że choroba jest jakimś pozytywnym wydarzeniem w moim życiu, bo nagle odkryłam, ilu mam przyjaciół i jakie życie jest fajne. A to bzdura, bo o tym zawsze wiedziałam - mówiła wtedy z żalem Trafankowska.
Daria Trafankowska mówiła o swojej chorobie
Serialowa Danuta Tretter dobrze wiedziała, że w przypadku raka trzustki z przerzutami na wątrobę jej rokowania są kiepskie. Sięgała po fachową literaturę, podręczniki dla lekarzy i studentów medycyny, które informowały, że "w większości przypadków choroba kończy się zgonem na przestrzeni od trzech do sześciu miesięcy". Kiedy trzy miesiące po diagnozie wciąż czuła się dobrze, pytała swoją psychoterapeutkę "kiedy ją walnie". Gdy choroba zaatakowała, aktorka była już spokojna.
Wtedy się uspokoiłam. Kiedy boli, tak mocno skupiam się na walce z bólem, że przestaję kombinować. Na szczęście wciąż mogę pracować (...) — podkreślała.
W ostatnim wywiadzie była pogodzona ze swoim losem.
Coraz więcej we mnie spokoju. Choroba nowotworowa ma w sobie coś bardzo uczciwego, przy całym jej okrucieństwie. Daje czas na uporządkowanie swojego życia, jakiego nie da wylew czy zawał serca - mówiła "Vivie".
Opowiedziała o swoim doświadczeniu z chorobą i udzieliła przy okazji wskazówki, z której nawet dziś mogą skorzystać bliscy innych chorych.
Ciągłe przypominanie choremu: "Bądź dzielny, tak wiele zależy od ciebie", jest dla niego stresujące. A jeśli się nie uda, choć tak bardzo się staram? Prócz samej choroby zadręczy mnie przekonanie, że zawiodłam wszystkim, którzy we mnie wierzyli. Nie chcę tego - opowiadała.
Daria Trafankowska zmarła 9 kwietnia 2004 r. Spoczęła na cmentarzu Powązkowskim.