W środowy poranek Małgorzata Rozenek podzieliła się z internautami wyznaniem, na które wielu z nas zapewne nie było gotowych. Prosto z sali treningowej gospodyni Dzień Dobry TVN zaczęła nagrywać swoje ogłoszenie w lustrze. Z miną zwiastującą prawdziwą tragedię opowiedziała o zatrważającym przewinieniu, którego się dopuściła podczas służbowej wizyty w Krakowie.
W przydługim wywodzie Rozenek ocenia, że jej wizyta w stolicy Małopolski była olbrzymią pomyłką. Nie udało jej się bowiem powściągnąć własnych żądz, czego teraz przyszło jej żałować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chcę, żebyście wiedziały, że to nie jest tak, że ja jestem w stanie zawsze wszystko i absolutnie bez żadnych potknięć. Otóż wczorajszy dzień był jednym wielkim potknięciem. Nawet takim koncertowym rozłożeniem się, gdyż ja wczoraj zjadłam... absolutnie wszystko. Mówiąc absolutnie wszystko, mam na myśli naprawdę absolutnie wszystko, bo zdjęcia mieliśmy w takiej przeuroczej cukierni, ale takiej cukierni w stylu przepiękne ciastka, konstrukcje czekoladowe i tak dalej. Już wiedziałam, że będzie ciężko z trzymaniem diety. Ale było bardziej niż ciężko, gdyż poległam w pierwszych pięciu sekundach i pociągnęłam cały zespół ze sobą.
Jedną słodycz Małgorzata byłaby zapewne w stanie jeszcze sobie jakoś wybaczyć. Na jednej słodyczy jednak się nie skończyło.
Najpierw było pierwsze ciastko, potem drugie ciastko, potem trzecie ciastko, potem był lunch, który był przepyszny, potem była pracownia makaronu. Bo to wszystko jakoś tak, wokół tego miejsca, w którym mieliśmy zdjęcia, były same tego typu rzeczy. Potem było jeszcze jakieś ciastko, jakieś makaroniki. Ogólnie mój dzień wczoraj wyglądał, przyrzekam, na totalną katastrofę żywieniową. Po prostu tak było.
Stając niejako w w kontrze do swoich poprzednich słów, w kolejnych zdaniach Rozenek zaleciła fankom, aby "nie samobiczowały się", gdy im też przyjdzie, nie daj Bóg, zjeść coś, na co miałyby ochotę. W końcu "wszyscy jesteśmy tylko ludźmi".
Chcę, żebyście o tym wiedziały, że czasem takie dni bywają. One nie są dobre. Nie są zdrowe. Nie są potrzebne. Ale są typowymi potknięciami na drodze do swojej sylwetki, czy na drodze do zdrowia. Szczególnie teraz, w taką pogodę. Szczególnie mając dużo pracy, takie dni będą się zdarzały. No i trudno. I tyle. Trzeba po prostu się tym nie biczować. I budzić się następnego dnia, iść na trening, robić swoje i bardziej się pilnować następnym razem. Takie rzeczy się dzieją, są normalne, są normalną wypadkową procesu, w którym się jest. I niestety trzeba się nauczyć radzić z tym. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Po prostu jak ludzie, nie maszyny, mamy też gorsze dni.
Na chwilę zanim Gosia przystąpiła do zasuwania na rowerku wodnym, ostrzegła jeszcze obserwatorów o śmiertelnym zagrożeniu czyhającym na nich za każdym rogiem.
Powiem Wam, że cukier, który jest jedyną rzeczą, z której trudno mi zrezygnować, o którą naprawdę walczę ze sobą każdego dnia, (...) cukier jest totalną trucizną i ma skrajnie uzależniające działanie.
Bohaterka?