See Bloggers we współpracy z InfluTool kilka dni temu opublikowali ranking najbardziej wpływowych osób w polskim internecie. W tym roku Doda pozostawiła konkurencję daleko w tyle, zostając najpopularniejszą "osobą publiczną", wyprzedzając m.in. dotychczasową liderkę zestawienia, Annę Lewandowską, a także Julię Wieniawę, Martynę Wojciechowską i Roksanę Węgiel.
Taki sukces nie mógł przejść bez echa. Liderka zestawienia zdecydowała się z tej okazji zamieścić kilka słów na swoim Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doda, komentując swoje zwycięstwo, postanowiła podzielić się z fanami swoją radością. Przyznała, że czuje się zobowiązana, by zaspokoić oczekiwania swoich followersów. Zdradziła, że w minione wakacje nie rozpieszczała ich zbyt wieloma zdjęciami w bikini, co mogło pozostawić pewien niedosyt, ale teraz postanowiła to nadrobić.
Kochani! Jako najpopularniejsza osoba publiczna w polskim internecie wedle ostatnich rankingów czuję się w obowiązku, po królewsku i godnie czynić honory oraz zaświecić tym, co lubicie najbardziej. Zwłaszcza, że w minione wakacje nie rozpieszczałam Was zdjęciami w bikini i wiem, że czujecie niedosyt. Nie musicie dziękować, rankingi mówią to za Was - zaczęła swój wpis.
ZOBACZ: U Dody bez zmian: nadal świeci biustem i pośladkami na Instagramie. "Nie ma tam ŻADNEGO Photoshopa"
W dalszej części wpisu Doda podziękowała swoim fanom oraz See Bloggers za wsparcie. Podkreśliła również, że zdobycie pierwszego miejsca w rankingu odbiło się głośnym echem wśród jej hejterów, którzy od dłuższego czasu zgłaszają jej konto. Zaznaczyła, że średnio co dwa miesiące jej kancelaria składa pozew o naruszenie dóbr osobistych i stalking, a namierzanie sprawców staje się coraz łatwiejsze.
To zaszczytne pierwsze miejsce od kilku dni odbija się czkawką moim hejterom. Moje konto codziennie od roku zgłaszane jest przez kilka tysięcy stalkerów, sama jestem ofiarą cyberstalkingu od wielu lat. Pojęcie to nie ogranicza się tylko do obsesyjnego śledzenia kogoś za pomocą social mediów. Prześladowanie przeniosło się do internetu wraz z rozwojem mediów społecznościowych, a poczucie bycia anonimowym dało mylne przyzwolenie na hejt, nękanie czy inne formy cyberprzemocy. Średnio raz na dwa miesiące z mojej kancelarii wychodzi pozew o naruszenie dóbr osobistych i stalking, a namierzanie tych osób jest prostsze niż kiedykolwiek, zwłaszcza że połowa z nich to osoby mniej lub bardziej publiczne. Pamiętaj, że cyberbezpieczeństwo dotyczy również ciebie! Nie bój się prosić o pomoc - dodała.