Jeszcze do niedawna Kate Middleton mogła poszczycić się krystalicznie czystym wizerunkiem, dlatego też jej "kandydatura" na "nową królową ludzkich serc" wydawała się czymś oczywistym. Zapał księżnej Cambridge został nieco ostudzony po sensacyjnym wywiadzie Meghan Markle, w którym małżonka księcia Harry'ego nie szczędziła byłej szwagierce gorzkich słów.
W rozmowie z "królową" amerykańskiej telewizji aktorka przytoczyła historię, kiedy to Middleton miała doprowadzić ją do płaczu w przeddzień jej ślubu z księciem Harrym. Powód awantury był z pozoru dość błahy: poszło bowiem o sukienki druhen Amerykanki zajmujących się sypaniem kwiatów podczas ceremonii. Jak można było się spodziewać, długi język Markle sprawił, że Kate znalazła się w ogniu krytyki za "nękanie" panny młodej.
Middleton była przerażona, gdy Markle publicznie opowiedziała o doprowadzeniu jej do płaczu. Kate nigdy nie chciała, aby w prasie pojawiły się jakiekolwiek sugestie o konflikcie z Meghan - powiedziała niedawno w rozmowie z OK! Magazine biografka rodziny królewskiej, Katie Nicholl.
Teraz głos w sprawie postanowił zabrać wujek Kate, Gary Goldsmith. 56-letni milioner przyznał, że nie wyobraża sobie, by jego siostrzenica była zdolna zachować się w sposób, który doprowadziłby kogokolwiek do płaczu.
Ani przez chwilę nie wierzę, że Kate doprowadziła Meghan do płaczu. Znam Kate od urodzenia i nie ma w swoim ciele genu nikczemności. Po prostu nie leży to w jej naturze. Jeśli ktoś wpadł w złość, to musiała to być Meghan. Kate próbowała zawrzeć pokój - stwierdził, dodając, że Middleton jest "jeszcze bardziej urocza w środku niż na zewnątrz".
Co ciekawe, Goldsmith sam nie może pochwalić zbyt dobra reputacją po tym, jak w 2017 został aresztowany za pobicie żony.
Wierzycie w wersję Goldsmitha?