Wybory prezydenckie obok koronawirusa są bez wątpienia jednym z najistotniejszych obecnie tematów w mediach. W związku z wyjątkową sytuacją pomysłowi rządzący od tygodni pracują nad ustawą, która miałaby umożliwić korespondencyjne oddanie głosu, co spotyka się ze stanowczymi reakcjami ze strony opozycji. Wśród tych, którzy uważają, że w związku z pandemią wybory mogłyby nieco poczekać, znajduje się wiele też znanych twarzy.
1 maja odbyła się pierwsza debata prezydencka. W zorganizowanym wówczas "pojedynku" nie wziął jednak udziału Andrzej Duda. W związku z tym tydzień później zorganizowano drugie podejście, w którym uczestniczyli już wszyscy kandydaci.
Pierwsze pytanie, z którym musieli zmierzyć się walczący o stołek prezydenta, dotyczyło pierwszej wizyty zagranicznej po objęciu stanowiska głowy państwa. Robert Biedroń zapowiedział, że w pierwszej kolejności uda się do Niemiec i Francji:
Naszymi partnerami powinni być Niemcy i Francuzi. To stolice tych państw odwiedzę jako pierwsze.
Z całą pewnością na tej liście znajdzie się Kijów, a także Berlin i Paryż. Muszę odbudować te relacje - podkreślił zaś Szymon Hołownia.
Krzysztof Bosak zdradził, że gdyby to on został prezydentem, udałby się na Węgry: Jest jedno państwo, które dumnie broni swoich interesów. Są to Węgry. Na cel pierwszej wizyty wybrałbym Budapeszt.
Andrzej Duda rozpoczął od wspomnienia swojej pierwszej wizyty w Tallinie i zapowiedział: W tym roku z pierwszą wizytą chciałbym wyruszyć do Rzymu. To będzie znaczyło, że pokonaliśmy koronawirusa.
Gdy nadeszła kolej Mirosława Piotrowskiego, zdradził: Poleciałbym do Stanów Zjednoczonych i zapytałbym Donalda Trumpa o to, o co boi się zapytać Duda: Co z ustawą 447?
Zaś Małgorzata Kidawa-Błońska podkreśliła: Ważna jest Unia Europejska, Stany Zjednoczone i kraje zachodnie.
W rundzie drugiej kandydaci wypowiadali się na temat gospodarki i tego, jak po pandemii wrócić do tempa rozwoju z ostatnich lat.
Uwolnić gospodarkę od biurokracji! - apelował Stanisław Żółtek.
Biedroń zadeklarował odważnie: Jeśli zostanę prezydentem, to w ciągu stu dni doprowadzę do tego, by zlikwidować umowy "śmieciowe".
Kidawa-Błońska podkreśliła, że należy wspomóc przedsiębiorców, a Piotrowski, używając mocniejszych słów, stwierdził, że przedsiębiorcy są "gnębieni" i obiecał obniżenie podatków. Bosak i Kosiniak-Kamysz zapewnili, że mają gotowe ustawy, które miałyby poprawić funkcjonowanie polskiej gospodarki.
Trzecie pytanie skierowane do biorących udział w wyścigu o fotel prezydenta dotyczyło bezpieczeństwa militarnego. Hołownia zapewnił, że gdy zostanie prezydentem, do rozmów o bezpieczeństwie zaprosi byłych polityków, w tym "byłego prezydenta Andrzeja Dudę".
Według wizji Bosaka, niezbędna jest modernizacja polskiego wojska. Rząd postawił na Amerykanów, a oni dyktują nam wysoką cenę - stwierdził.
Biedroń postanowił między innymi wspomnieć kontrowersyjną postać Bartłomieja Misiewicza: Gdy prezydent z Macierewiczem bawią się ołowianymi żołnierzykami, mamy epidemię i koronawirusa. Nie potrzebujemy F-35 - podkreślił. One nie ugaszą pożarów, ani nie zabiją koronawirusa. Nie ma planety B.
Runda czwarta dotyczyła ustroju państwa.
Duda podkreślał między innymi zasługi rządu w walce z koronawirusem.
Zawsze będę zabiegał o to, żeby nasza gospodarka integrowała się z Unią Europejską, żeby Polska była krajem świeckim - mówił zaś Biedroń.
Jakubiak apelował: Konstytucję trzeba zmienić. Trzeba wprowadzić między innymi weto obywatelskie.
Kidawa-Błońska: W TVP mówi się, że Europa nas zostawiła, a to rząd zaspał. Polska jest wyprowadzana z Unii Europejskiej. Toczą się przeciwko nam sprawy. Nie mamy Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, telewizji publicznej - wymieniała kandydatka KO.
Łatwiej jest bronić się razem - mówił Hołownia. To bzdura, że Europa zaspała, to nasz rząd zaspał.
Piąta kwestia, z którą zmierzyli się kandydaci, dotyczyła polityki społecznej: wieku emerytalnego i małżeństw jednopłciowych.
Absolutnie nigdy nie podpiszę. Nigdy nie zgodzę się na adopcję dzieci przez pary jednopłciowe - powiedział jako pierwszy Duda.
Jakubiak poparł Dudę, powołując się na zapisy w Konstytucji: Prokreacja jest przyszłością - stwierdził.
Nie podwyższyłbym wieku emerytalnego - zapewnił Piotrowski.
Hołownia zaś stwierdził, że zawetowałby ustawę dotyczącą małżeństw jednopłciowych, a zmiany dotyczące wieku emerytalnego według niego powinny być poprzedzone informowaniem Polaków.
Kidawa-Błońska postanowiła zwrócić uwagę na sam sens ostatniego pytania: To ustawy, które nie trafią na biurko prezydenta w najbliższym czasie.
W polityce trzeba mieć czasami odwagę, żeby powiedzieć coś, co nie jest popularne. Uważam, że jak równość to równość - wypowiedział się na temat małżeństw jednopłciowych Biedroń.
Nie podpisałbym projektu wprowadzającego małżeństwa homoseksualne - stwierdził stanowczo Bosak.
Po co homoseksualiści chcą tego ślubu? Pieniądze! - grzmiał Żółtek, twierdząc, że homoseksualistom zależy na wspólnym rozliczaniu się z podatku.
Na koniec debaty każdy z kandydatów miał minutę na swobodną wypowiedź.
Polska potrzebuje prezydenta, który będzie strażnikiem Konstytucji. Najwyższy czas, abyśmy zaczęli zasypywać podziały. Wygramy z PiS-em w całej Polsce! - powiedziała na zakończenie Kidawa-Błońska.
Nie będę klękał przed biskupami. Nie będę wiernym sługą swego pana, który posługuje się tylko długopisem - dodał od siebie Biedroń.
Pozbądźmy się biurokracji! To z niej wyjdźmy. Nie znacie moich poglądów? Zobaczcie w Internecie, skorzystajcie z Latarnika Wyborczego - grzmiał Żółtek.
Hołownia zaapelował do obywateli o niebojkotowanie wyborów: Teraz jest czas walki!
Duda wymienił zasługi obecnego rządu, powołując się między innymi na 500+ i wzrastające wynagrodzenia. Koronawirus chce nas wepchnąć w kryzys, ale dzięki współpracy prezydenta z rządem damy radę - zapewnił.
Tanajno natomiast zaprosił na protest "prawdziwej opozycji" i dodał: Sondaże były przed debatą. Być może dzisiaj zdecydowaliście, że to ja wygram z Dudą - stwierdził.
Co ciekawe, w sieci pojawiło się mnóstwo relacji widzów TVP, którzy twierdzili, że uczestnikom debaty w tajemniczy sposób znikają sekundy z zegara odliczającego czas wypowiedzi. Stało się tak zarówno w przypadku polityków opozycji, jak i Andrzeja Dudy, co udało się uchwycić kilku użytkownikom Twittera. Jednak po dokładnym zmierzeniu czasu, między innymi przez Wirtualną Polskę, stwierdzono, że wypowiedzi trwały przepisową minutę.
Który z kandydatów wypadł najlepiej?