Trwająca oficjalnie od niedawna, a tak naprawdę od kilku miesięcy, kampania prezydencka wkroczyła w ostateczną fazę. Po wyznaczeniu nowego terminu wyborów zgłosił się jeden nowy kandydat oraz wymieniono kandydatkę Małgorzatę Kidawę-Błońską na Rafała Trzaskowskiego. Prezydent Warszawy niemal natychmiast zyskał wysokie poparcie i obecnie jest największym rywalem Andrzeja Dudy.
W niedzielę, 28 czerwca odbędą się wybory, do udziału w których gorąco Was namawiamy w ramach naszej akcji #dajgłos.
Gdy okazało się, że z ramienia Koalicji Obywatelskiej będzie startować Trzaskowski, prawa strona sceny politycznej zaczęła go atakować. Zarzucano mu na przykład, że zmienił zdanie w sprawie podniesienia wieku emerytalnego oraz nie posyła dzieci na religię.
Przypomnijmy: Żona Rafała Trzaskowskiego wyjaśnia, dlaczego nie posyła dzieci na religię: "Kościół nie zdał egzaminu"
Teraz po raz kolejny próbowano ośmieszyć kandydata KO. Podczas wizyty w Supraślu na Podlasiu Trzaskowski został zaczepiony przez mężczyznę, który podawał się za Amerykanina.
Jestem ze Stanów Zjednoczonych, z Wirginii. Powiedział pan, że znajomość języka angielskiego jest bardzo ważna, jeśli chce się być prezydentem. Moim zdaniem, tak jak powiedział premier, najważniejszym językiem jest język interesów Polski - mówił.
Nie masz amerykańskiego akcentu, brzmisz jak Polak - zauważył Trzaskowski.
Niestety, ma pan więcej kwalifikacji, żeby nie zostać prezydentem - odparł mężczyzna.
W ogóle nie brzmisz jak Amerykanin. Masz typowy polski akcent, który słyszałem wiele razy. Musi być nieprawdziwy. Musisz przyłożyć się do nauki angielskiego - polecił mu prezydent stolicy.
Tak zrobię, a pan musi się więcej uczyć, by zostać prezydentem - kontynuował swój wywód zdemaskowany "fałszywy Amerykanin".
Szybko okazało się, że mężczyzna sympatyzuje z PiS-em. W sieci krąży m.in.jego zdjęcie z posłem Jackiem Żalkiem. Mężczyzna przedstawia się jako Luke Marcinkiewicz z Białegostoku.
W komentarzach internauci kpią z "zasadzki".
"Nawet dobrze strollować nie potrafią", "Ale Rafał ładnie rozbroił tę bombę", "To jedna z najgorszych imitacji amerykańskiego akcentu, jaką słyszałem", "Trzaskowski ma lepszy amerykański akcent niż ten Amerykanin", "Jakie to jest żałosne" - piszą.
Sprawę skomentował też Tomasz Lis.
Słusznie mi zwrócił uwagę znajomy, że żaden Amerykanin nigdy nie powiedziałby "prezydent of Warsaw”, ale "mayor of Warsaw" albo "Warsaw mayor". Za dwa miliardy złotych amatorzy nie potrafią znaleźć jednej osoby mówiącej po angielsku - stwierdził dziennikarz.
Ktoś, kto stoi za tą prowokacją, najwyraźniej nie zrobił dobrego researchu. Inaczej wiedziałby, że Trzaskowski studiował na Wydziale Filologii Angielskiej, ma dyplomy z zagranicznych uczelni i biegle posługuje się językiem angielskim. Mówi także po francusku, hiszpańsku, włosku i rosyjsku.
Myślicie, że po tej kompromitacji "Amerykanin" wrócił do Wirginii czy raczej do Białegostoku?