Batalia pomiędzy Amber Heard a Johnnym Deppem toczy się już od prawie pięciu lat. Odkąd aktorka oskarżyła byłego męża o stosowanie przemocy, ekspartnerzy bez przerwy zarzucają się wzajemnymi oskarżeniami i regularnie spotykają się na salach sądowych.
Według 34-latki gwiazdor miał notorycznie pod wpływem używek urządzać awantury, wyzywać ją, a nawet stosować wobec niej przemoc. Zaś Depp twierdzi, że to on padł ofiarą młodszej o 23 lata żony, co od lat stara się udowodnić przed sądem. Jakiś czas temu doszło do wypłynięcia nagrań z ich sprzeczek, po których Amber ostatecznie przyznała się do pobicia ówczesnego męża.
Zobacz: Amber Heard odcięła Johnny'emu Deppowi kawałek palca! "Krew buchnęła z niego jak z Wezuwiusza"
W poniedziałek znów zrobiło się głośno o zwaśnionych eksmałżonkach. Wszystko za sprawą telefonu na policję, który miała wykonać podczas sławetnej bójki przyjaciółka Heard.
Cześć, muszę zgłosić napaść - słyszymy na nagraniu, które może być kluczowym dowodem w ciągnącej się od lat sprawie.
Co ciekawe, zarówno Amber, jak i Johnny twierdzą, że telefon potwierdza ich wersje wydarzeń. Adwokat aktorki utrzymuje, że połączenie zostało wykonane wtedy, gdy gwiazdor rzekomo rzucił jej telefonem w twarz i wyrywał jej włosy. 56-latek uważa zaś, że telefon jedynie potwierdza rozbieżności w zeznaniach 34-latki.
Tillett Wright, która miała rzekomo zadzwonić na policję, twierdzi, że słuchała kłótni pary przez włączony zestaw głośnomówiący:
Usłyszałem, jak Amber płacze i błaga Johnny'ego, by przestał, a potem, jak krzyczy: "Zadzwoń pod 911". Zadzwoniłam na policję, by uratować jej życie - zeznaje znana aktywistka, a prywatnie przyjaciółka Heard.
Przedstawiciel Deppa kwestionuje tożsamość dzwoniącej, wskazując, że kobiecy głos na nagraniu z pewnością nie należy do Wright. Adam Waldman wskazuje, że połączenie z Tillett zostało zarejestrowane w systemie policyjnym dopiero po 22:00, czyli około półtorej godziny po rzekomej bójce pary. Obrońca aktorka sugeruje, że nagranie przedstawia wezwanie innej przyjaciółki Amber, Raquel Pennington, która mieszkała wówczas w sąsiednim domu należącym do Deppa. Prawnik aktora twierdzi, że połączenie jest dowodem na to, że Amber i jej bliscy zaplanowali wrobienie jej byłego męża:
To była to zasadzka, mistyfikacja - mówi Waldman w rozmowie z Daily Mail.
Myślicie, że ta sprawa kiedyś się skończy?