Maja Sablewska wyznała ostatnio, że zakupy są dla niej idealnym sposobem na chandrę. Gdy jest przygnębiona, najchętniej zaszywa się na kilka godzin w sieciówkach lub sklepach z używaną odzieżą. Zobacz: "Często robię zakupy dla rozładowania emocji. Zaszywam się w secondhandach na parę godzin!"
Teraz kontynuuje cykl zakupowych wyznań. Zapewnia, że nie jest zwolenniczką wydawania dużych pieniędzy na ubrania, chociaż kiedyś zbierała kilka lat na ramoneskę:
Wydałam grube pieniądze na ramoneskę Saint Laurent. Zbierałam na nią kilka lat. Nawet mojej wymarzonej torebki Chanel nie kupiłam w butiku Chanel, tylko z drugiej ręki. Tak mam, że aż takich wielkich pieniędzy nie jestem w stanie wydać.
Tylko kilka tysięcy złotych na ramoneskę.
Zobacz też:Sablewska w sukience za 13,5 tysiąca!
Źródło: Newseria Lifestyle