Viktor Kalivoda urodził się w 1977 roku w niewielkim mieście Slaný (obecnie Czechy, wówczas Czechosłowacja). Liczy ono aktualnie około 15 000 mieszkańców i jest oddalone od Pragi o zaledwie 40 kilometrów. Matka Viktora była stomatologiem, ojciec zaś wojskowym, który pracował dla NATO. Chłopiec był jedynakiem. Rówieśnicy określali go jako samotnika i dziwaka. Nic więc dziwnego, że Kalivoda nie miał zbyt wielu kolegów.
Chłopak był jednak bardzo inteligentny i świetnie się uczył. W szczególności dobrze radził sobie z przedmiotami ścisłymi. Viktor po zdaniu matury poszedł na studia. Wybrał informatykę, a potem pedagogikę. Nie ukończył jednak żadnego z tych kierunków. Po nieudanych studiach pracował jako policjant oraz motorniczy tramwaju. Ostatecznie jednak zrezygnował zupełnie z pracy. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ miał odłożone pieniądze. Nie miał też dużych stałych wydatków, ponieważ mieszkał w rodzinnym mieście w domu ojca.
Udział Kalivody w "Milionerach"
Jednym z przełomowych momentów w życiu mężczyzny był marzec 2004 roku. Wówczas Czech wystąpił w popularnym teleturnieju "Milionerzy". Kalivodzie udało się przejść przez eliminacje i wziąć udział w głównej rozgrywce. Zawodnik wygrał w programie 320 000 koron czeskich. Obecnie jest to równowartość około 60 000 złotych. Była to więc całkiem przyzwoita suma, która pozwalała Viktorowi na spokojne życie przez wiele kolejnych miesięcy.
Mężczyzna przeznaczył jednak część wygranej na dość nietypowy cel. Kupił bowiem dwa pistolety Glock 34 oraz dużo amunicji. Warto dodać, że uzyskał pozwolenie na korzystanie z tej broni. W głowie Kalivody wkrótce pojawił się bardzo niepokojący plan. Czech postanowił użyć broni przeciwko niewinnym ludziom. Kilkukrotnie jeździł metrem w Pradze z zamiarem pozbawienia życia niczego nieświadomych pasażerów. Nie odważył się jednak, żeby zacząć strzelać. Jesienią 2004 roku Kalivoda otworzył ogień do krów na pastwisku. Ten incydent był dopiero początkiem tego, co miało się wydarzyć jakiś rok później.
Morderstwa w lesie oraz poszukiwanie sprawcy
13 października 2005 roku w lesie niedaleko Brna znaleziono zastrzelone starsze małżeństwo. Obie ofiary miały rany postrzałowe w obrębie klatki piersiowej oraz głowy. Trzy dni później sprawca zaatakował ponownie. Tym razem wybrał las oddalony zaledwie kilkanaście minut jazdy samochodem od rodzinnego miasta Kalivody. Życie stracił wtedy mężczyzna, który wybrał się na spacer z psem. Okazało się potem, że był to lokalny biznesmen.
Śledczy ustalili, że wszystkie strzały padły z tej samej broni. Okazał się nią Glock, kaliber 9 mm. Czeska policja niezwłocznie rozpoczęła poszukiwania sprawcy. Działania te szybko okazały się skuteczne. Po zaledwie kilku dniach zatrzymano posiadacza pistoletu, który posłużył do zabicia trzech osób. Był nim 28-letni Viktor Kalivoda. Detektywi ustalili, że matka mężczyzny posiadała granatowego Opla, którego widziano wcześniej w pobliżu miejsc dokonania zbrodni. Śledczy odkryli też, że ofiary nie miały żadnego związku z uczestnikiem "Milionerów". Były to zupełnie przypadkowe osoby.
Policja aresztowała Kalivodę przed domem, który zamieszkiwał. Mężczyzna nie był wcale zaskoczony na widok śledczych. Od razu też przyznał się do popełnionych zbrodni. Jego winę potwierdzał dodatkowo pistolet i amunicja znajdujące się w torbie, którą miał przy sobie.
ZOBACZ: Nikt nie wiedział, że w książkach opisuje swoje zbrodnie. Historia pisarza, który nienawidził kobiet
Proces Viktora Kalivody i jego dalsze losy
Policja zaczęła przesłuchiwać sprawcę. Ten jednak nie był skory do współpracy. Nie wyjawił motywu, który nim kierował. Nie okazał też żalu za to, czego się dopuścił. Psycholog, który badał Kalivodę, przyznał, że miał on ponadprzeciętne IQ. Mężczyzna wykazywał również brak empatii oraz egocentryzm przy jednoczesnej niskiej samoocenie. Nie stwierdzono jednak u niego poważnych zaburzeń psychicznych, które mogłyby świadczyć o niepoczytalności w chwili popełnienia morderstw.
Na jaw wyszło też, że Kalivoda cierpiał na depresję. Kilkukrotnie próbował nawet popełnić w przeszłości samobójstwo. Rozważał m.in. skok z praskiego mostu Nuselskiego, który nazywany jest przez lokalnych mieszkańców "mostem samobójców". Niecały rok po zabójstwach sprawca został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Podczas rozprawy przed sądem apelacyjnym Viktor wyjawił, że jego inspiracją była postać Olgi Hepnarovej.
Kobieta ta w 1973 roku w Pradze dokonała głośnej zbrodni. Umyślnie wjechała ciężarówką w przystanek tramwajowy. W wyniku tego czynu śmierć poniosło 8 osób. Hepnarova została skazana na karę śmierci. Była to ostatnia egzekucja, jaką wykonano na obywatelce Czechosłowacji. Kalivoda uniknął kary śmierci, jednak nie spędził w więzieniu wiele czasu. 6 września 2010 roku mężczyzna popełnił samobójstwo w swojej celi w areszcie w Valdicach.