Trwa ładowanie...
Przejdź na
Michał Pawelec
|
aktualizacja

Wygrał w "Milionerach", a potem zaczął zabijać. Historia Viktora Kalivody

57
Podziel się:

Wydawało się, że Viktora Kalivodę czeka świetlana przyszłość. Pochodził on bowiem z dobrego domu i był bardzo bystry. Potwierdzeniem jego dużej wiedzy był sukces w czeskich "Milionerach". Niestety dalsze losy mężczyzny potoczyły się tragicznie.

Wygrał w "Milionerach", a potem zaczął zabijać. Historia Viktora Kalivody
Viktor Kalivoda (Milionerzy)

Viktor Kalivoda urodził się w 1977 roku w niewielkim mieście Slaný (obecnie Czechy, wówczas Czechosłowacja). Liczy ono aktualnie około 15 000 mieszkańców i jest oddalone od Pragi o zaledwie 40 kilometrów. Matka Viktora była stomatologiem, ojciec zaś wojskowym, który pracował dla NATO. Chłopiec był jedynakiem. Rówieśnicy określali go jako samotnika i dziwaka. Nic więc dziwnego, że Kalivoda nie miał zbyt wielu kolegów.

Chłopak był jednak bardzo inteligentny i świetnie się uczył. W szczególności dobrze radził sobie z przedmiotami ścisłymi. Viktor po zdaniu matury poszedł na studia. Wybrał informatykę, a potem pedagogikę. Nie ukończył jednak żadnego z tych kierunków. Po nieudanych studiach pracował jako policjant oraz motorniczy tramwaju. Ostatecznie jednak zrezygnował zupełnie z pracy. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ miał odłożone pieniądze. Nie miał też dużych stałych wydatków, ponieważ mieszkał w rodzinnym mieście w domu ojca.

Udział Kalivody w "Milionerach"

Jednym z przełomowych momentów w życiu mężczyzny był marzec 2004 roku. Wówczas Czech wystąpił w popularnym teleturnieju "Milionerzy". Kalivodzie udało się przejść przez eliminacje i wziąć udział w głównej rozgrywce. Zawodnik wygrał w programie 320 000 koron czeskich. Obecnie jest to równowartość około 60 000 złotych. Była to więc całkiem przyzwoita suma, która pozwalała Viktorowi na spokojne życie przez wiele kolejnych miesięcy.

Mężczyzna przeznaczył jednak część wygranej na dość nietypowy cel. Kupił bowiem dwa pistolety Glock 34 oraz dużo amunicji. Warto dodać, że uzyskał pozwolenie na korzystanie z tej broni. W głowie Kalivody wkrótce pojawił się bardzo niepokojący plan. Czech postanowił użyć broni przeciwko niewinnym ludziom. Kilkukrotnie jeździł metrem w Pradze z zamiarem pozbawienia życia niczego nieświadomych pasażerów. Nie odważył się jednak, żeby zacząć strzelać. Jesienią 2004 roku Kalivoda otworzył ogień do krów na pastwisku. Ten incydent był dopiero początkiem tego, co miało się wydarzyć jakiś rok później.

Morderstwa w lesie oraz poszukiwanie sprawcy

13 października 2005 roku w lesie niedaleko Brna znaleziono zastrzelone starsze małżeństwo. Obie ofiary miały rany postrzałowe w obrębie klatki piersiowej oraz głowy. Trzy dni później sprawca zaatakował ponownie. Tym razem wybrał las oddalony zaledwie kilkanaście minut jazdy samochodem od rodzinnego miasta Kalivody. Życie stracił wtedy mężczyzna, który wybrał się na spacer z psem. Okazało się potem, że był to lokalny biznesmen.

Śledczy ustalili, że wszystkie strzały padły z tej samej broni. Okazał się nią Glock, kaliber 9 mm. Czeska policja niezwłocznie rozpoczęła poszukiwania sprawcy. Działania te szybko okazały się skuteczne. Po zaledwie kilku dniach zatrzymano posiadacza pistoletu, który posłużył do zabicia trzech osób. Był nim 28-letni Viktor Kalivoda. Detektywi ustalili, że matka mężczyzny posiadała granatowego Opla, którego widziano wcześniej w pobliżu miejsc dokonania zbrodni. Śledczy odkryli też, że ofiary nie miały żadnego związku z uczestnikiem "Milionerów". Były to zupełnie przypadkowe osoby.

Policja aresztowała Kalivodę przed domem, który zamieszkiwał. Mężczyzna nie był wcale zaskoczony na widok śledczych. Od razu też przyznał się do popełnionych zbrodni. Jego winę potwierdzał dodatkowo pistolet i amunicja znajdujące się w torbie, którą miał przy sobie.

Proces Viktora Kalivody i jego dalsze losy

Policja zaczęła przesłuchiwać sprawcę. Ten jednak nie był skory do współpracy. Nie wyjawił motywu, który nim kierował. Nie okazał też żalu za to, czego się dopuścił. Psycholog, który badał Kalivodę, przyznał, że miał on ponadprzeciętne IQ. Mężczyzna wykazywał również brak empatii oraz egocentryzm przy jednoczesnej niskiej samoocenie. Nie stwierdzono jednak u niego poważnych zaburzeń psychicznych, które mogłyby świadczyć o niepoczytalności w chwili popełnienia morderstw.

Na jaw wyszło też, że Kalivoda cierpiał na depresję. Kilkukrotnie próbował nawet popełnić w przeszłości samobójstwo. Rozważał m.in. skok z praskiego mostu Nuselskiego, który nazywany jest przez lokalnych mieszkańców "mostem samobójców". Niecały rok po zabójstwach sprawca został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Podczas rozprawy przed sądem apelacyjnym Viktor wyjawił, że jego inspiracją była postać Olgi Hepnarovej.

Kobieta ta w 1973 roku w Pradze dokonała głośnej zbrodni. Umyślnie wjechała ciężarówką w przystanek tramwajowy. W wyniku tego czynu śmierć poniosło 8 osób. Hepnarova została skazana na karę śmierci. Była to ostatnia egzekucja, jaką wykonano na obywatelce Czechosłowacji. Kalivoda uniknął kary śmierci, jednak nie spędził w więzieniu wiele czasu. 6 września 2010 roku mężczyzna popełnił samobójstwo w swojej celi w areszcie w Valdicach.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(57)
WYRÓŻNIONE
Gaja
2 lata temu
Czasem smiejecie sie, kiedy ktos napisze, ze komus zle z oczu patrzy, bo zabobon itd, ale czy nie macie uczucia niepokoju patrzac na te twarz? Nie bez powodu powstalo powiedzenie oczy zwierciadlem duszy
biskup
2 lata temu
Pudel jak ty jakas historie dla ludzi wykopiesz to nawet w weekend odechciewa sie zycia.
KokoBeszamel
2 lata temu
Przerażające jest to, że mamy psychopatów w sąsiedztwie, nawet o tym nie wiedząc.
Bezsilna
2 lata temu
Jestem w związku ale nie potrafię zamknąć poprzedniej historii. Dzisiaj mój R. zaproponował żebyśmy zrobili sobie przerwę w relacji na 6miesięcy. Tylko czy po tym czasie będzie jeszcze do czego wracać?
Co?
2 lata temu
Jak ojciec mógł pracować dla NATO skoro młodość jego syna przypada na lata osiemdziesiąte, kiedy Czechosłowacja była w układzie warszawskim?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (57)
~Marta Marzec
2 lata temu
Marta Marzec
Judith Law
2 lata temu
Słodziak po prostu, no słodziak . Wagner czeka na niego z otwartymi ramionami, jestem pewna
Judith Law
2 lata temu
Słodziak po prostu, no słodziak . Wagner czeka na niego z otwartymi ramionami, jestem pewna
alczi
2 lata temu
jestem pewien ze gosciu mial autyzm,ja tez mam i nie jest ze mna wszystko w pozadku
....
2 lata temu
Tak dzikie oczy
Ludwik
2 lata temu
Uwaga na Czechów.
Hyhyhy
2 lata temu
Twarz sama mówi za siebie
Hubert
2 lata temu
Bzdura wyssane z palca ile zapłacił pudel temu co to pisał
Pipi
2 lata temu
Pudel weź... Co to za historia w ogóle. W redakcji jakiś miłośnik Crime story się pojawił?
Marta Marzec
2 lata temu
Marta Marzec
Mmmm
2 lata temu
Ludzie ze świrem obojętnie jakim są niebez pieczni. Teraz się tak oswaja wariatów ze niby nie należy się ich obawiać itp. A tak naprawdę nie wiadomo kiedy taka osoba zacznie na ciebie krzyczeć z byle powodu wpadnie w jakies stany lękowe zacznie dziwnie się zachowywac. No przepraszam ale nikt mi nie wmowi że mam być szczęśliwa i spokojna przy kims takim. Depresyjne osoby nie tylko siebie krzywdza ale wszystkich wkolo i zanim siebie zabiją to mogą pozabijac tez innych.
Likko
2 lata temu
To jest mega zastanawiające - jak czytam o tych wszystkich mordercach w większości są to ludzie z ponad przeciętnym ilorazem inteligencji...
Endriu
2 lata temu
Ludzie nad wyraz inteligentni a jednocześnie że skłonnościami sadystycznymi lub innymi zboczeniami potrafią robić świetne wrażenie i często są genialnymi manipulatorami. Dlatego ludzie niczego się nie spodziewają a nawet jak dowiedzą się prawdy to są w stanie stanąć w obronie zwyrodnialca i oszukiwać sami siebie. W niektórych przypadkach jak z księżmi są w stanie atakować własne dziecko byle bronić dobre imię księdza.
Gość
2 lata temu
Bez sensu. Zabijać niewinnych może tylko ktoś chory. U nas żołnierze wyklęci lepiej obchodzili się z bronią.
...
Następna strona