Kariera Bartłomieja Misiewicza jest dowodem na to, że bez wykształcenia, doświadczenia i też szczególnego rozgarnięcia można zajść daleko w polityce. Protegowany Antoniego Macierewicza był w latach 2015-2017 rzecznikiem prasowym Ministerstwa Obrony Narodowej. Niestety, pozycja trochę uderzyła "Misiowi" do głowy. Zaczął wozić się służbową limuzyną od baru do baru, obiecywać stanowiska nieznajomym w klubowej palarni oraz podrywać dziewczyny, pokazując plik stuzłotowych banknotów.
Co gorsza, w styczniu zeszłego roku Misiewicz został zatrzymany przez CBA pod zarzutem malwersacji finansowych i łapówkarstwa. Oszacowano, że straty poniesione w wyniku działań byłego rzecznika MON wynoszą ponad 3,2 miliona złotych.
Zobacz też: Bartłomiej Misiewicz przerywa milczenie po wyjściu z aresztu: "Jestem niewinny i udowodnię to przed sądem"
"Miś" spędził pięć miesięcy w areszcie, który finalnie opuścił dzięki wpłaceniu kaucji w wysokości 100 tysięcy złotych.
Po wyjściu zza krat Bartłomiej rzekomo zupełnie zmienił swoje życie. Założył firmę zajmującą się drukiem 3D i prosił, by nazywać go biznesmenem.
Ostatnio Bartłomiej znów trafił na języki po tym, jak zaprezentował na Facebooku swoją metamorfozę. Osławiony polityk schudł i zapuścił zarost. Zainwestował też w dobrze skrojone garnitury.
"Miś" chyba nie mógł się już doczekać, kiedy zaprezentuje swój nowy "look" na salonach. Tak się w końcu zdarzyło, że dostał zaproszenie na urodziny aktorki Katarzyny Jungowskiej, na których gościły takie tuzy show biznesu jak Marek Włodarczyk, Maja Frykowska czy była modelka Playboya Katarzyna Paskuda.
Bartłomiej wyglądał na zachwyconego zainteresowaniem fotoreporterów i chętnie wdzięczył się do zdjęć z (prawie) sławnymi koleżankami.
Przystojniak?