Anna Popek przez lata stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarek Telewizji Polskiej. Choć przez lata stroniła od kontrowersji i starała się gościć w mediach głównie za sprawą rozlicznych propozycji zawodowych, to od jakiegoś czasu coraz częściej decyduje się na głoszenie dość kontrowersyjnych tez.
Wszyscy zapewne doskonale wiemy, że media społecznościowe to dziś główna platforma działalności wielu osób publicznych. W tym gronie jest też Anna Popek, która co jakiś czas decyduje się na opublikowanie swoich przemyśleń na Instagramie. Dziennikarce zdarza się też "przypadkowo" okazywać sympatię wobec pewnych opcji politycznych bądź ruchów, jednak od lat konsekwentnie odpiera te zarzuty.
Tym razem dziennikarka pochwaliła się z kolei zdjęciem w otoczeniu kosmetyków i postanowiła nawiązać do nośnego tematu nakazu noszenia maseczek ochronnych. Jak sama twierdzi, postanowiła świętować ostatni dzień bez obowiązku zakrywania ust i nosa "zrobieniem się na bóstwo" i wycieczką na miasto. Na koniec zapewniła też, że "będzie dobrze", choć jej podejście do sprawy raczej tej nadziei pozbawia...
Dzień dobry! Dzisiaj ostatni dzień bez maseczki, więc może ładnie się wyszykować i wyjść na miasto? Wykorzystajmy ten ostatni dzień, gdy w przestrzeni publicznej możemy poruszać się bez zasłoniętych ust i nosa, zróbmy się na bóstwo i z uśmiechem spójrzmy w przyszłość. Będzie dobrze! - napisała w piątkowym poście.
Krótki, ale dość kontrowersyjny wywód mocno podzielił obserwujących dziennikarki, którzy skrytykowali taki pomysł i szybko zarzucili jej nieodpowiedzialność. W odpowiedzi na jeden z komentarzy Anna Popek stwierdziła, że nie ma nic złego w "zrobieniu się na bóstwo i wyjściu na miasto" w czasie pandemii i zaleciła komentującemu... więcej luzu.
No proszę pomyśleć chwilkę. Ostatni dzień, kiedy można się poruszać bez maseczki, więc skoro tak, to dlaczego nie zadbać o siebie i po prostu nie wyjść na spacer? Co takiego strasznie nieodpowiedzialnego widnieje w tej zachęcie? Wszystko z umiarem, a stres najbardziej osłabia odporność, więc może więcej luzu? - napisała Popek, która najwyraźniej nie widzi różnicy między "spacerem" i "wyjściem na miasto".
Dalej było jednak jeszcze ostrzej i zrobiło się dość nieprzyjemnie.
Tylko dzisiaj w Polsce na COVID-19 umarły 52 osoby, maluj się dalej pustaku - skrytykował ją z kolei inny komentujący.
Takie ładne rzeczy zamieszcza pan u siebie, a tak prostacko odzywa się do kobiety... i żeby jeszcze te pana słowa miały jakiś sens logiczny - ubolewała dziennikarka.
Co za porównanie... (...) Podobno jest pani osobą publiczną, to ja pytam, gdzie pani rozum? - atakowała kolejna.
Proszę sobie darować ten ton - ogryzła się Popek.
Włącz myślenie kobieto - skrytykował ją kolejny internauta.
Panu też by się przydało nie wyłączać myślenia, zwłaszcza gdy komentuje pan coś w sieci - broniła się.
Co więcej, jeden z fanów zarzucił Annie, że "cały czas robi się na bóstwo", a jej podejście wcale nie napawa optymizmem. Odpowiedź dziennikarki okazała się jednak krótka.
Taka praca - odpisała i ucięła dyskusję.
Ostatecznie po wielu bitwach pod postem Anna Popek podobno posłuchała swoich obserwujących i jak sama zapewnia, została jednak tego dnia w domu. Przypomnijmy, że od kilku dni Polska notuje coraz wyższe rekordy zachorowań, a w sobotę 10 października padł kolejny. Wykryto wtedy w kraju 5300 przypadków zakażenia, a 53 osoby zmarły.