Dagmara Kaźmierska zaistniała wiele lat temu w rodzimym show biznesie dzięki programowi Królowe życia. Choć przez peryferia polskich mediów przewinęło się wiele uczestniczek hitowego reality show, to praktycznie tylko jej udało się zainteresować publikę na tyle, aby przekuć swoje pięć minut w karierę z prawdziwego zdarzenia.
We wtorek Dagmara Kaźmierska gościła na kanapie u Kuby Wojewódzkiego, gdzie wytrwale odpowiadała na "fascynujące" pytania prowadzącego. Wiemy już zatem, że "królowa życia" była właścicielką agencji towarzyskiej i trudniła się sutenerstwem, ale nigdy nie handlowała ludźmi, co miało najwyraźniej ocieplić jej wizerunek. Twierdzi też, że za kratami najbardziej brakowało jej ukochanego Conanka.
Przypomnijmy: Szczera Dagmara Kaźmierska wspomina pobyt w więzieniu: "SIEDZIAŁAM NA PŁACZU. Bardzo tęskniłam za Conankiem"
Z tej samej rozmowy dowiadujemy się też, że Dagmarze wcale nie przeszkadza, że śmieje się z niej pół internetu. "Królowa życia" zna bowiem swoją wartość i cieszy ją niezmiernie, że swoimi popisami może komuś poprawić humor. Przy okazji pokusiła się o intrygującą anegdotkę.
W ogóle mi to nie przeszkadza. To chyba dobrze, że ktoś się śmieje. Mogą się śmiać, w ogóle mi to nie przeszkadza. Nie przeszkadza mi, że ludzie mnie odbierają inaczej, niż kim jestem w rzeczywistości. Nawet mnie to bawi czasami. Tak samo jak był Klaudiusz, przeżył Oktawiana, przeżył krwawe rządy Tyberiusza, bestialskie rządy Kaliguli, wszyscy się śmiali: "nienormalny wujek Klodziu, wujek jąkała", był wujek Klodziu i został cesarzem. Był bardzo inteligentny, znał język etruski, gdzie nikt w Rzymie wtedy nie znał i on sobie cichutko siedział. Moi przyjaciele, moja rodzina, ja sama znam swoją wartość - próbowała pokrętnie wyjaśnić.
Padło też pytanie o to, czemu zdaniem Dagmary ludzie oglądają program z jej udziałem. Według "królowej życia", wynika to z potrzeby odstresowania się po trudach dnia codziennego.
Czasy się robią chyba coraz trudniejsze, jest coraz większa pogoń za pieniędzmi, ludzie są zestresowani. Jest coraz ciężej wielu ludziom. Ludzie chcą mieć coś wesołego, chcą popatrzeć się na śmiech, na radość. W programie pokazujemy takie zwykłe, przyziemne życie w sposób zabawny - twierdzi.
Nie mogło też zabraknąć pytania o to, jaki jest jej ideał mężczyzny. Dagmara dość enigmatycznie stwierdziła, że to "nie może być placek", ale jak nadarzy się okazja, to trzeba po prostu korzystać.
Po pierwsze nie lubię głupków. Muszę czuć do mężczyzny nie tylko miłość, tylko szacunek, on musi być troszkę władczy, nie może być placek. Typu urody to nie mam. Taki wiek, że nie bardzo mogę wybierać, jaki się trafi, to trzeba chapać. Musi mieć to cuś - rozprawiała.
Myślicie, że w jej życiu wkrótce zagości jakiś wspaniały jegomość, który nie będzie "głupkiem" ani "plackiem"?