Przyjęło się mówić, że podróże kształcą. Niezliczona ilość wycieczek małych i dużych nadal nie przynosi jednak wymiernych efektów w przypadku Daniela Martyniuka. Ostatnie stołeczne ekscesy syna discopolowego gwiazdora skończyły się wyproszeniem jego skromnej osoby z dwóch lokali tej samej nocy, nic więc dziwnego, że sfrustrowany 30-latek postanowił spakować manatki i wrócić z podkulonym ogonem do Białowieży, po drodze zatrzymując się w Chałupach.
Zobacz: Uradowany Daniel Martyniuk Z PIWEM W RĘCE pozdrawia znad morza o świcie: "Chałupy welcome to!"
Obecnie Daniel Martyniuk zatrzymuje się w trzygwiazdkowym hotelu ze SPA, w którym najwyraźniej bawi się w najlepsze, pomimo ewidentnego braku towarzystwa. W nocy z piątku na sobotę na instagramowym profilu niepokornego dziedzica muzycznej fortuny zaczęły pojawiać się relacje z jednoosobowej imprezy spędzonej przy piwku i piosenkach Brigitte Bardot.
Repertuar wieczoru zmienił się jednak po kilkudziesięciu minutach na rzecz niecenzuralnych utworów poświęconych marihuanie. W międzyczasie Daniel postanowił podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat siły grawitacji, które naszły go podczas turlania zapalniczki po drewnianym stole. Prawdziwa impreza miała jednak dopiero się zacząć.
Przypomnijmy: Zmarnowany Daniel Martyniuk WYZYWA pracowników sklepu i grozi: "Cioto, MASZ W*IERDOL!"
Około godziny trzeciej w nocy młody Martyniuk wymaszerował przed hotel, mamrocząc coś pod nosem. Wtem, pod wpływem chwili, postanowił dać swoim instagramowym obserwatorom mały koncert. Ofiarą Daniela padł Sen o Warszawie Czesława Niemena zaprezentowany w co najmniej swobodnej aranżacji. Na nagraniu wyraźnie widać, jak zmęczony doznaniami wieczoru Martyniuk chwieje się i ma coraz większe trudności z wydobyciem z siebie kolejnych dźwięków.
Przydałaby się kolejna interwencja rodziców?