Daniel Martyniuk stał się bohaterem publikacji prasowych na początku ubiegłego roku, kiedy nie chciał wpuścić do domu ciężarnej żony, a wezwana na miejsce policja znalazła przy nim marihuanę. Od tamtej pory syn "króla disco polo" nieustannie dba o to, aby było o nim głośno.
Wystarczy wspomnieć choćby jego ucieczkę z kwarantanny, pobyt w areszcie czy awanturowanie się w miejscach publicznych.
Przypomnijmy: Zmarnowany Daniel Martyniuk WYZYWA pracowników sklepu i grozi: "Cioto, MASZ W*IERDOL!"
Nie pomogło wywiezienie Daniela do Puszczy Białowieskiej ani dziesiątki rozmów "dyscyplinujących", jakie przeprowadzał z nim ojciec. Krnąbrny 31-latek tkwi w imprezowym ciągu i desperacko próbuje zwrócić na siebie uwagę. Ostatnio wyzywał Kamila Bednarka.
Teraz złość młodego Martyniuka skierowała się w stronę jednego z podlaskich hoteli. W relacji na InstStories wyraźnie zmęczony patocelebryta bezlitośnie krytykuje obiekt, zarzucając mu wszystko, co najgorsze.
Chciałbym powiedzieć, że na Podlasiu znajduje się taka mniej więcej sala weselna, która nazywa się Santana, która jest jedną z gorszych sal, jakie tylko znajdowały się na całym świecie! - ocenia.
Daniel stanowczo odradza pobyt w tym miejscu.
Podaje się tam skiśnięte piwo, w ogóle wszystko jest zepsute! Cały hotel Santana jest bardzo zepsutym hotelem, łóżka przeżerają mole, w ogóle nie warto tam być! - przestrzega.
Właściciele hotelu szybko zareagowali. Na swoim profilu na Instagramie opublikowali oświadczenie, w którym zapowiadają skierowanie sprawy do sądu.
Postanowiliśmy nie odpowiadać na zaczepki, jedynie możemy napisać, że pan Daniel M. NIGDY nie był gościem naszego hotelu. Cała sprawa zostanie przekazana na drogę sądową. Zapewne będzie to kolejna sprawa pana Daniela M. dotycząca oszczerstw, podawania fałszywych informacji oraz mowy nienawiści - piszą.
Myślicie, że Daniel "zrecenzował" hotel bez odwiedzenia go?