W polskich mediach już od dobrych kilku lat możemy słuchać dyskusji na temat "postępującej dewastacji polskiego sądownictwa". Z telewizyjnych odbiorników regularnie przysypuje nas lawina paragrafów, ustępów, traktatów i innych ważnych papierów zapisanych małym druczkiem, których treści żaden z nas w pełni zapewne w życiu nie odczyta. W efekcie grupę, starającą się przekazać szerszej publiczności informację o fatalnym stanie naszych sądów, zaczęto traktować jak tego chłopca, który krzyczał "wilk" dla zabawy, a gdy wilk na serio wyszedł z lasu, to nikt ze wsi chłopcu już nie uwierzył. Ile można w końcu lamentować w kółko o tym samym, skoro Polska nadal stoi tam, gdzie stała jeszcze 4 lata temu, pracować pracujemy i generalnie żyje nam się całkiem spoko. Mogłoby być lepiej, wiadomo, ale ile można narzekać?
Z góry przepraszamy za ponowne "politykowanie" na Pudelku. Uwierzcie, my też nie mamy do tych sądów głowy. Dowodem na to mogą być chociażby niekończące się przeprosiny - zwane przez was pieszczotliwie "nekrologami" - wywieszone na stronie głównej. Sprawa tym razem jest jednak nader poważna, dlatego chcielibyśmy pokrótce wytłumaczyć, dlaczego każdy z nas, niezależnie od opcji politycznej, powinien się nią zainteresować.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej postanowił we wtorek, że niezależność działania Izby Dyscyplinarnej powinien zbadać Sąd Najwyższy, którego prezesem (na przekór usilnym staraniom partii rządzącej) nadal jest Małgorzata Gersdorf. Jasne, że nikt nie lubi być strofowany przez starszego członka rodziny. Szczególnie, gdy ten krewny stoi przy rodzinnym skarbcu i od niego zależy wysokość naszego kieszonkowego. Warto jednak w tym przypadku nastawić uszu, bo nie chodzi tu o żadne wydumane porachunki profesorów prawa, a o to, jak sądy będą w przyszłości orzekać w sprawach twoich, twojego sąsiada, Kamila Durczoka, Piotra Najsztuba,Łukasza Jemioła, czy reszty naszych ulubieńców.
O to właśnie chodzi w trójpodziale władzy, żeby kontrola nad państwem demokratycznym nie mogła trafić w ręce jednej, wyjątkowo zachłannej grupy ludzi. Ktoś tam na górze musi im patrzeć na ręce, ponieważ absolutnie każda władza deprawuje, a im wyższe stanowisko tym i pokusa do kombinatorstwa większa. Bardzo ważną rolę odgrywa w tym całym schemacie Krajowa Rada Sądownictwa. Ta ostrożnie wyselekcjonowana grupa ekspertów ma za zadanie chronić sędziów przed politycznymi uciskami, opiniować i sprawdzać pracę sędziów, z którymi możemy mieć na co dzień do czynienia, a także decydować, kto takim sędzią może w ogóle zostać.
Źle się więc dzieje, gdy kadencja KRS zostaje przedwcześnie przerwana. Źle się dzieje, gdy nowych członków KRS wybiera się według politycznych sympatii, a nie według osiągnięć w dziedzinie prawa. Źle się dzieje również, gdy partia rządząca nawet specjalnie nie kryje się z tym, że przeprowadza w sądach absolutną czystkę. Przypomnijmy tylko, że jeszcze nie tak dawno temu lider Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, nazywał Prezes Trybunału Konstytucyjnego, mgr Julię Przyłębską, swoim "towarzyskim odkryciem" na kanapie telewizji śniadaniowej (pozdrawiamy "PnŚ", już nie możemy się doczekać odcinków z Jarkiem Jakimowiczem!). Pomijamy już fakt, że według opinii ekspertów do wybitnego prawnika to pani magister sporo brakuje, jednak brak jakichkolwiek zahamowań władzy w kwestii kumplowania się z osadzonymi przez siebie ludźmi jest tak rażący, że aż nie ma się co dziwić, że UE postanowiła sprawdzić, co się tu u nas "odjaniepawla".
Sądy powinny być dla rządzących niewygodne i to nie ich obowiązek, aby danej władzy się przypodobać. Gdy kota nie ma, myszy harcują, a że to harcowanie zrobiło już całkiem sporo zniszczeń w naszej polskiej kuchni, to teraz przyszedł europejski szczurołap, aby nas wszystkich potraktować sporą dawką trutki. Gabinet Premiera Mateusza Morawieckiego insynuował, że nie za bardzo mu po drodze będzie wykonywanie wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Musimy jednak pamiętać, że wchodząc w unijne struktury zgodziliśmy się na pewne reguły. Reguły, które chronią przeciętnych obywateli przed tym, żeby polityczka takiej czy innej partii nie mogła nas wszystkich w więzieniach pozamykać, gdy przy zawrotnym tempie zaliczania kolejnych wypadków samochodowych wszyscy prędzej czy później zarysujemy jej karoserię.
Każdy z redaktorów Pudla ma swoje polityczne upodobania, zupełnie jak każdy inny obywatel, które staramy się jednak z całych sił zachować dla siebie. Pracujemy tu w końcu dla waszej rozrywki, żebyście mogli przewietrzyć trochę głowy po męczącym dniu w pracy albo uśmiechnąć się na chwilę, gdy inne media bombardują was samymi kryzysami ekonomicznymi i końcami świata. Wszyscy zgadzamy się jednak, że sprawa sądów wychodzi ponad politykę. Tu nie chodzi o to, kto głosuje na lewicę, czy na prawicę. Na Korwina, czy na Kukiza. Tu chodzi o to, czy ktoś przypadkiem za kilka lat za bardzo się nie rozbisurmani i nie spróbuje nam tego prawa wyboru całkowicie odebrać.
Chcielibyśmy więc z tego miejsca zaapelować do naszych przywódców, aby z łaski swojej nie kręcili nosami na "złą Unię" czy "złych sędziów", tylko ogarnęli poślady i przestali gmerać tam, gdzie gmerać nie powinniście. Tacy jesteście przecież mądrzy, tacy utytułowani, to nietrudno wam chyba zauważyć, że kumplowanie się z organem, który ma was teoretycznie hamować w autorytarnych zapędach jest nie tylko wysoce niestosowne, ale i zwyczajnie chamskie w stosunku do obywateli. I pisze do "najbardziej chamski portal w sieci".