Widzowie na całym świecie wzruszali się do łez, gdy 56-letnia Celine Dion śpiewała "Hymne à L'amour" z repertuaru ikony muzyki francuskiej Edith Piaf podczas inauguracji igrzysk olimpijskich w Paryżu. Fani wychwalali wówczas umiejętności wokalne artystki chorującej na zespół sztywności uogólnionej, który zmusił ją do zawieszenia kariery.
Świat oniemiał po występie Celine Dion w Paryżu. Zachwycona Alicja Bachleda-Curuś: "WRÓCIŁA" (WIDEO)
Występ Kanadyjki był punktem kulminacyjnym uroczystej ceremonii otwarcia, która odbyła się 26 lipca nad brzegiem Sekwany. Miał być też jej triumfalnym powrotem po dwóch latach nieobecności na scenie. Mówi się, że za występ gwiazda zainkasowała 2 miliony dolarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem w piątek gazeta "Liberation" podała w wątpliwość, czy Dion w rzeczywistości występowała tego wieczoru na żywo. Dziennik zacytował wielu ekspertów z branży muzycznej, którzy zgodnie uznali, że wokal Celine z 26 lipca "bez cienia wątpliwości" został nagrany wcześniej.
To, co usłyszeliśmy w telewizji, to skorygowane nagranie – powiedział "Liberation" kompozytor i wykonawca Etienne Guéreau.
Inżynier dźwięku, który prosił o zachowanie anonimowości, dodał:
To był w 100% playback, słychać to od pierwszych nut.
Co więcej, działający na YouTube muzyk posługujący się pseudonimem Wings of Pegasus doszedł do wniosku, że próba i rzeczywisty występ Celine Dion brzmiały dokładnie tak samo. Zaznaczył przy tym, że byłoby to technicznie niemożliwe, ponieważ pomiędzy dowolnymi dwiema wersjami utworu na żywo zawsze będą jakiekolwiek różnice.
Przedstawiciele organizatorów IO odmówili odpowiedzi na pytania, choć wcześniej zapewniali, że wszystko odbywało się na żywo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo