Dzięki głośnym romansom z zagranicznymi milionerami Justyna Gradek stała się bohaterką tabloidów i kolorowej prasy. Jej ostatni związek z rumuńskim kryminalistą Alexem Bodim trwał raptem trzy tygodnie, a zwieńczony został szyderstwami pod adresem Polki, który mało elegancki eks zaczął zamieszczać w komentarzach na swoim profilu. Co ciekawe, dwa dni temu niezrażona Gradek polajkowała fotkę Alexa. Jest więc szansa, że para do siebie wróci, a medialna telenowela będzie trwać dalej...
Póki co łodzianka walczy o atencję, demonstrując okazałe pośladki na Instagramie. "Modelka" pokazała zdjęcia, na których pozuję w wyjątkowo skąpym bikini. Jak zawsze niezadowoleni hejterzy zaczęli wypominać jej, że pupa, którą tak się chwali, jest sztuczna.
Zrobione czy wytrenowane?
Jak to zrobiłaś budując takie pośladki, a nie rozbudowując ani jednego mięśnia w nogach?
Każda osoba z dłuższym stażem na siłowni wie, że to nie możliwe, żeby pupa wyglądała tak od ćwiczeń - pisali "fani".
Celebrytka odpowiedziała na te zaczepki.
Nie rozumiem takich ludzi jak ty, którzy wmawiają coś innym. Nigdy nie mówiłam, że nie robiłam (...) Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Napisałam wyżej, że robiłam przeszczep własnego tłuszczu i wszystko znaleźć można w wyróżnionej relacji "zabieg" - odparła Justyna.
Godne podziwu?