Justyna i Piotr Żyłowie to prawdopodobnie najlepszy przykład na to, czego nie robić po bolesnym rozstaniu. Od czasu, gdy skoczek narciarski porzucił żonę i dzieci na rzecz nowej partnerki, celebrytka wciąż wbija mu szpile i korzysta z każdej okazji, aby oczernić go w mediach. On sam też nie pozostaje jej dłużny, co staje się coraz bardziej groteskowe.
Kilkanaście dni temu informowaliśmy, że Piotr Żyła spotyka się z Marceliną Ziętek, gwiazdą seriali 19+ i Szkoła. Skoczek co prawda nawet "skomętował" te doniesienia, jednak zrobił to tak, że nikt w sumie nie wie, co chciał przez to osiągnąć. Justyna Żyła też zresztą nie zostawała w tyle i od jakiegoś czasu skupia się na udawaniu, że ma równie ciekawe i pełne wrażeń życie, jak były partner.
Jeżeli ktoś myślał, że ostatnie wydarzenia to koniec medialnych przepychanek zwaśnionych byłych małżonków, to był oczywiście w błędzie. Tym razem Piotr Żyła udzielił wywiadu serwisowi Skijumping, który obejrzeliśmy, żebyście Wy już nie musieli. Między wyznaniami o tym, że podczas lockdownu jego hobby było jedzenie, a główną motywacją jest chęć "bycia lepszym i lepszym", Piotr poruszył też na szczęście podczas trwającego ponad 46 minut wywiadu kilka bardziej interesujących kwestii.
Jedną z nich jest słynne zdjęcie stóp, którym zakomunikował wszystkim, że nie spędzał urlopu samotnie. Warto pamiętać, że wcześniej skoczek wzbraniał się przed jakąkolwiek wzmianką o nowej partnerce i dopiero po publikacji Pudelka pierwszy raz pochwalił się, że nie jest już singlem. Mimo tego twierdzi jednak, że nie interesują go doniesienia na swój temat i po prostu "robi swoje".
Ja tego wszystkiego nie śledzę. Dodaję sobie raczej to, co chcę. Wiem, że żyje to sobie swoim życiem, ale ja robię swoje i cieszę się tym, co mogę robić. Mogę dalej pracować, mogę dalej skakać, dalej przygotowywać się do sezonów. Nie mam czasu się tym zajmować. (...) Nie mam też nic specjalnie do ukrycia. Był taki okres, że chciałem chronić swoją prywatność, ale doszedłem do wniosku, że jestem skoczkiem narciarskim i to jest dla mnie istotne - stwierdza elokwentny zawodnik.
Piotr twierdzi też, że w przerwach między rozgrywkami lubi zaszaleć i chętnie wrzuca do sieci "szalone" zdjęcia, np. na kombajnie. Między kolejnymi wynurzeniami znalazło się też miejsce na pytanie o błędy ortograficzne, które w postach skoczka stały się już właściwie regułą. On sam utrzymuje, że robi błędy wtedy, gdy się "zdenerwuje", jednak nie był niestety w stanie powiedzieć, jak się pisze "który"...
Czasem jak mnie ktoś denerwuje to "arrivederci Roma". To jest moje, jak komuś się to nie podoba, to nie musi patrzeć na to, nikogo nie trzymam na siłę. (...) Z błędami piszę na szybko, takie mam po prostu natchnienie albo jak mnie coś zdenerwuje. Czasem jak mam czas to siadam i je poprawiam. Piszą mi czasem, żebym sobie kupił słownik, ale jak się komuś nie podoba, to niech nie czyta. (...) Słownik w telefonie mam wyłączony, bo mi poprawia i podmienia słowa, także piszę bez tego - wyjaśnił dogłębnie Żyła.
Na koniec dowiadujemy się, że dziś Piotr podchodzi do życia optymistycznie, jednak miewał też poważne momenty zwątpienia.
Miałem taki okres, że się odciąłem od świata. Byłem trochę obrażony na cały świat, ale miałem powody. Nie chciałem z nikim rozmawiać i tylko skoki mnie tu trzymały - wyznał z poważną miną.
Co ciekawe, z wynurzeniami byłego partnera zapoznała się już Justyna Żyła, która tradycyjnie podzieliła się swoimi przemyśleniami na Instagramie. W obszernym poście na temat wywiadu Piotra celebrytka kilkakrotnie pozwoliła sobie na bardzo krytyczne uwagi pod jego adresem. Jedną z palących kwestii mają być alimenty, które, zdaniem Justyny, są śmiesznie niskie.
Obejrzałam sobie, za namową moich znajomych, ostatni wywiad mojego eksmęża. Niby wszystko fajnie, ale... szanowny eksmąż mógłby oprócz głupawych uśmiechów i chwalenia się, jak wspaniałe chwile przeżywa na zabawach, przypomnieć sobie, że ma również dorastające dzieci, w tym syna, który niedługo stanie się dorosłym mężczyzną. Że posiadanie dzieci to nie tylko pożal się Boże marnej kwoty alimenty, które nie są żadną łaską, a obowiązkiem każdego ojca, który porzuca rodzinę - napisała kąśliwie Justyna.
W dalszej części posta celebrytka zdradza z kolei, że Piotr nie dyskutuje z nią na temat widzeń z dziećmi, a jedynie przesyła im... grafik. Przypomina mu też, że dzieci są jego obowiązkiem.
Posiadanie dzieci to nie tylko wysłanie grafiku do ich matki z informacją, kiedy może je łaskawie zabrać między zabawą a czasem z konkubiną. Posiadanie dzieci to drogi eksmężu obowiązki, rozmowy, szacunek do nich i nienarażanie ich na śmiech połowy Polski. Dzieci to nie tylko wpadanie raz w miesiącu i zmuszanie ich do towarzystwa konkubiny, z którą widywać się nie chcą. Dzieci to obowiązek, to rozmowy, wsparcie, dawanie przykładu jako ojciec, bycie wzorem, to interesowanie się nimi na co dzień - kontynuowała.
Na koniec Justyna stwierdza, że Piotr ośmiesza ich rodzinę w oczach całego kraju, a dzieci traktuje wyjątkowo instrumentalnie. Wyznała też, że skoczek każe je za to, że nie chcą spędzać czasu z jego nową dziewczyną i rzekomo zamknął nawet ich konto oszczędnościowe. Na finiszu dodaje też, że post na Instagramie to jedyny sposób, w jaki może mu to wszystko przekazać.
Drogi eksmężu, życzę Ci, abyś czytając to, usiadł i zastanowił się, jak bardzo krzywdzisz swoje dzieci. Jak ośmieszasz rodzinę, którą kiedyś miałeś, jak na poczet konkubiny zapominasz, że dzieci to nie meble, które tylko od czasu do czasu wytrzesz z kurzu. Zastanów się, co Twoje dzieci myślą o Tobie widząc Twoje ciągłe zabawy, czytając wszystkie artykuły o Twoim zabawowym obecnym życiu, podczas gdy w ich sprawie wysyłasz grafik, podczas gdy za karę, że nie chcą spędzać czasu z Twoją konkubiną, wyłączasz im telefony, zamykasz ich konto oszczędnościowe, zabierając pieniądze dzieci - pieniądze, które były zbierane na ich przyszłość. P.S. Uwierzcie mi, że to jedyny sposób kontaktu z byłym mężem. Nie jestem dumna z tego, co robię, ale inaczej się nie da. Przepraszam, a tych, których to bawi, pozdrawiam - zakończyła.
Czekacie teraz na "natchnioną" odpowiedź Piotra?