Martyna Wojciechowska przez lata swojej kariery w polskim show biznesie przeszła długą drogę od prowadzącej Big Brothera i gwiazdy rozkładówki Playboya do cieszącej się autorytetem podróżniczki i propagatorki feminizmu.
Do tej pory Wojciechowska była ostrożna w temacie politycznych deklaracji oraz komentowania bieżących spraw w kraju. Podróżniczka przyglądając się poczynaniom partii rządzącej postanowiła zademonstrować swój sprzeciw. Martynę zbulwersował pomysł wypowiedzenie przez Polskę Konwencji Stambulskiej. W obszernym poście opublikowanym na Instagramie podróżniczka postanowiła zwrócić uwagę internautów na kroki podejmowane przez rząd, które, jej zdaniem, cofają nas do średniowiecza.
Dziennikarka jest bardzo zaniepokojona obecną sytuacją kobiet w Polsce. W rozmowie z Pudelkiem stwierdziła, że skupianie się na prawach kobiet przez partię rządzącą może wynikać ze strachu przed siłą i solidarnością kobiet. Wojciechowska dodała, że sytuacja dla niej jest na tyle absurdalna, że obawia się, że za moment kobiety stracą prawo wyborcze lub... możliwość noszenia spodni.
Nie jestem obojętna. Zależy mi, jaka będzie Polska i jaki kraj zostawię dla mojej córki. Ten kraj ma być krajem otwartości, tolerancji i wzajemnej życzliwości. Jestem bardzo zaniepokojona. Próbujemy zmienić prawa, które zostały wynegocjowane. Zapewniający minimum praw kobiet, mamy wiele do zrobienia. My w Polsce pozwalamy odebrać sobie prawa, które już mamy. Może odbierzemy kobietom prawo do głosowania lub wyboru zawodu, noszenia spodni? Kiedyś te wszystkie rzeczy nie były dostępne na kobiet. Każda kobieta, która korzysta z tych praw jest feministką. Trudno mi zrozumieć, że jako kraj, poświęcamy temu uwagę. Może chodzi o władzę i strach, że staniemy się zbyt silne.