Robert Lewandowski spełnił swe największe zawodowe marzenie - w niedzielę, 23 sierpnia, jego drużyna, Bayern Monachium, wywalczyła puchar Ligi Mistrzów. I choć w tym meczu Lewy nie strzelił gola, po skończonym spotkaniu wprost płakał ze szczęścia.
Lewandowski, który nie kryje, że swój sukces zawdzięcza w dużej mierze wsparciu żony, nie zapomniał o niej w czasie rozmów z dziennikarzami. Zdobywca rekordowej liczby bramek podczas meczów w Lidze Mistrzów podkreślił, że wywalczony puchar dedykuje właśnie najbliższym:
Ten puchar dedykuję mojej rodzinie - żonie, dzieciom i na pewno mojemu zmarłemu tacie, który patrzył na mnie z góry i wierzył - powiedział Lewandowski.
Ojciec Roberta, Krzysztof Lewandowski, był sportowcem - judoką, młodzieżowym mistrzem Europy, absolwentem warszawskiej AWF. Zmarł 15 lat temu. Zarówno on, jak i matka piłkarza, Iwona, mocno wierzyli w Roberta i wspierali go w walce o marzenia.
Zawsze będę żałował, że tata nigdy nie widział moich występów na żywo. Odszedł, kiedy stawiałem pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Mam nadzieję, że teraz patrzy na moje mecze z góry - mówił Robert Lewandowski, odbierając jedną z nagród dla piłkarza roku tygodnika Piłka Nożna.
Teraz, świętując swój największy zawodowy triumf, Robert znów wspomina ojca. Podczas wczorajszych wywiadów Lewy nie krył wzruszenia:
Powiem szczerze, że ciężko mi powiedzieć o uczuciach. Tyle czasu starałem się zdobyć ten puchar. Stworzyliśmy historię, jestem dumny z tej drużyny i tego, jaki futbol graliśmy. Nie doszło to jeszcze do mnie. Spełniłem swoje marzenie. Czasem się mówi, że ten pierwszy raz jest najtrudniejszy. Brak mi słów, wzruszenie jest ogromne. Łzy same cisnęły się do oczu - mówił wczoraj, w rozmowie z Polsatem Sport, Lewy.
Mężowi gratulowała też Anna Lewandowska. Lewa wrzuciła na swój Instagram zdjęcie roześmianego Roberta z pucharem i napisała:
Kocham - po czym do swego wyznania dołączyła serduszko i "zapłakany" emotikon.
Wzruszające?