W ciągu ostatnich kilku lat zarabianie poprzez dzielenie się w sieci nagraniami ze swojego życia stało się niesamowicie popularne. W Polsce jedną z dłużej działających w serwisie YouTube osób jest niejaka Szusz. O Weronice Jagodzińskiej, bo tak nazywa się twórczyni internetowa, która doczekała się ćwierćmilionowego grona subskrybentów, pisaliśmy przykładowo w 2018 roku. Kobieta nagrabiła sobie wówczas w związku ze skandaliczną formą "wsparcia", jaką zaserwowała madagaskarskim dzieciom...
Od lipca o Szusz znów jest nieco głośniej. Wszystko za sprawą rozstania z mężem, o którym poinformowała fanów oczywiście za pomocą wrzuconego do internetu filmu. Od tamtej pory na jej kanale regularnie pojawiały się kolejne nagrania, w których nawiązywała do zakończonego małżeństwa i bycia singielką.
W drugi dzień świąt vlogerka otworzyła się jeszcze bardziej, publicznie przyznając, że... były ukochany ją oszukał. Jak wynika z obszernej opowieści Weroniki, w związku z tym, że przy ślubie nie podpisała intercyzy, ma teraz poważnego problemy. Twierdzi, że Tomek nie chce się wywiązać z wcześniejszych umów dotyczących ich wspólnych nieruchomości, za które ponoć to ona zapłaciła.
(...) To mieszkanie kupiliśmy na kredyt, nie będąc jeszcze małżeństwem. W tamtym czasie ja zarabiałam dużo więcej. Wiem, że niektórzy mają problem z tym, że o tym mówię, ale tak było i nie zamierzam przepraszać. Ja nas utrzymywałam. Ja ten kredyt sama bym dostała bez problemu, Tomek by go nie dostał - słyszymy na jednym z ostatnich wideo zamieszczonych na YouTube przez Jagodzińską.
(...) Umowa była taka, że on nie miał pieniędzy, ale miał mieszkanie po rodzicach, w którym mieszkaliśmy poprzednio i jak minie ten czas, żeby nie płacić podatku, to on je sprzeda i odda mi pieniądze - kontynuuje, wspominając:
I pamiętam jak siedziałam z przyjaciółką i ona powiedziała: "Proszę cię, nie rób tego", a ja jej powiedziałam: "Ja go kocham, wierzę w ten związek, chcę z nim być, ja chcę to zrobić". Minęło kilka lat i mówię mu: "Miałeś mi oddać pieniądze", a on do mnie mówi: "Ja nigdy niczego takiego nie powiedziałem". I mówię do niego, że wydałam 250 tysięcy na remont, a on: "Nie, na pewno tyle nie wydałaś" - relacjonuje konwersacje z byłym i sugeruje, że przez lata była ofiarą szczególnej formy manipulacji ze strony ukochanego: Jak nie wiecie, co to jest gaslighting, to sobie poczytajcie...
Następnie Weronika mówi o domu na Mazurach, na którego akcie notarialnym również figuruje zarówno ona, jak i jej eksmąż:
Byliśmy już małżeństwem i chciałam kupić dom na Mazurach. Teoretycznie kupiliśmy, ale tak naprawdę ja kupiłam. Chciałam kupić dom na Mazurach, miałam na to oszczędności jeszcze sprzed ślubu. Mam na to pokwitowania z banku, nie wymyśliłam sobie tego. I co? "Kupmy go na pół, sprzedam mieszkanie i ci oddam". Zapłaciłam za dom w gotówce, po raz kolejny w akcie notarialnym oboje byliśmy właścicielami. I wiecie, jak to jest, jak się nie ma intercyzy, przy rozwodzie wszystko jest na pół. Teraz muszę zapłacić Tomkowi za swoją naiwność - żali się bezradna Szusz.
Kobieta ujawniła też, co o jej małżeństwie powiedziała pani psycholog, z której usług korzysta:
"Pani przez 10 lat była w bardzo przemocowym związku" - zacytowała specjalistkę, zapewniając, że choć swego czasu "wierzyła, że coś się zmieni w ich relacji", aktualnie nie chce mieć z Tomkiem nic wspólnego:
Teraz widzieliśmy się przedostatni raz w życiu. Jeszcze raz się zobaczymy na sali sądowej i on mnie nigdy więcej nie zobaczy. Zablokowałam go wszędzie - przekonuje rozżalona youtuberka.
Współczujecie? Myślicie, że uda się jej wywalczyć w sądzie prawo do swoich nieruchomości?
Przypominamy: Maryla Rodowicz czule wspomina eksmęża w dokumencie o sobie: "Chodził z telefonem do łazienki, NIE CHCĘ GO WIDZIEĆ"