Julia Wieniawa zdaje się posiadać tyle talentów, że mogłaby nimi obdzielić co najmniej kilka osób. Przedsiębiorcza 21-latka śpiewa, tańczy, gra, pozuje, produkuje kosmetyki, a ostatnio także "projektuje" ubrania.
Wzorem innych popularnych influencerek Julka stworzyła bowiem własną markę modową, którą nazwała Lemiss.
W ofercie są topy, body i legginsy do ćwiczeń, które internautom od razu skojarzyły się ze strojami pochodzącymi z kolekcji Kim Kardashian.
W sieci pojawiły się już pierwsze recenzje strojów od Wieniawy. Niestety Julka raczej nie będzie zadowolona.
Youtuberka Ania Guellard zwróciła uwagę, że top w rozmiarze, który zwykle zamawia, jest zbyt opięty i uwidacznia jej fałdki na plecach.
Trochę się wylewają - stwierdziła.
Jeszcze gorsze okazały się legginsy.
To, co pewnie widzicie jako pierwsze, to "camel toe". Co to jest?! Problem w tych spodenkach polega na tym, że szew idzie przez środek aż do pleców i przez to się wrzyna. To jest tak niekomfortowe, a jeszcze pójść na siłownię, gdzie wokół są chłopy... nie, dziękuję - oceniła.
Kolejny zestaw, w kolorze kości słoniowej, również rozczarował Anię.
Czy ja te legginsy muszę komentować? Chyba nie muszę i chyba nie chcę. Materiał jest za cienki, wszystko prześwituje. Widać mi dosłownie każdy pieprzyk na nodze. Masakrycznie prześwitujące. Ja, ćwicząc w tym nawet jogę, nie czułabym się komfortowo. I te legginsy kosztują 279 złotych. Nigdy bym tyle nie dała - podsumowała youtuberka.
Ania znalazła jednak też jakieś plusy, np. materiał z recyklingu czy ekologiczne opakowanie.
Kolejna recenzentka, Andzia There, również mocno skrytykowała ubrania od Wieniawy.
Body się strasznie opina w biuście i widać mi cały cycek. Przy montażu widzę, jak mocno prześwitują te legginsy, więc na pewno je zwrócę. Niestety wszystko zwracam przez camel toe i zbyt mały rozmiar jeśli chodzi o body i stanik - poinformowała.
Youtuberka dodała, że zamówione przez nią ubrania nie miały metek, a za cztery rzeczy zapłaciła prawie tysiąc złotych.
Internauci także nie zostawiają na marce celebrytki suchej nitki.
"Te ciuchy wyglądają jak bielizna modelująca pod sukienki, a nie stroje do ćwiczeń. I to za miliony monet, dramat", "Niestety nic nie jest warte swojej ceny, szkoda", "Zastanawia mnie, czy Wieniawa nie wie, co wypuszcza na światło dzienne, czy udaje, że nie widzi?", "To nie są ubrania do uprawiania sportu, tylko do pozowania na Instagramie, że niby się ćwiczy", "Tragedia ta kolekcja" - czytamy w komentarzach pod recenzjami youtuberek.
Krytyczne komentarze pojawiają się również pod postami Julki na Instagramie.
"Camel toe" niestety jest. Julia, przymierz beżowy i pokaż przód. Od razu to się niestety rzuca w oczy. Czarny strój zawsze tuszuje, a beż i biały niestety megaprześwity. Filmiki na YouTube bardzo dobrze to pokazują - pisze jedna z internautek.
Wieniawa postanowiła odpowiedzieć.
No jasne! Zrobię też w beżowym, z każdej strony, żebyście widzieli produkt w pełnej okazałości. "Camel toe" zawsze się zrobi w legginsach lub body, kiedy ktoś nieumiejętnie zakupi ciuch w nie swoim rozmiarze albo specjalnie go naciągnie, żeby zrobić dramę, która się klika - stwierdza celebrytka.
Myślicie, że niezadowolonym klientkom faktycznie zależało na tym, żeby "zrobić dramę"?