Marcelina Zawadzka jeszcze kilka miesięcy temu pięła się po kolejnych szczeblach kariery w TVP. Niestety jej dobrą passę przerwały oskarżenia o wyłudzenie VAT, którym modelka wielokrotnie zaprzeczała, jednocześnie przyznając się do dwóch z trzech stawianych jej zarzutów. Od tej pory nad jej karierą zawisły czarne chmury.
Zniknięcie z telewizji nie przeszkodziło jednak Marcelinie Zawadzkiej w zgłębianiu sztuki samodoskonalenia, a na miejsce wewnętrznej przemiany wybrała słoneczne Tulum. To właśnie tam była prowadząca Pytania na śniadanie nauczyła się "wdzięczności i przebaczenia", którymi chwaliła się potem w natchnionych postach na Instagramie.
Internauci wielokrotnie wytykali celebrytce, że tak kosztowny wyjazd raczej nie jest dobrym pomysłem w momencie, gdy straciła dobrze płatną posadę w telewizji śniadaniowej. Sama zainteresowana puszcza jednak te uwagi mimo uszu, a tylko w ostatnim czasie świętowała nowy rok w Szwajcarii oraz spędziła wraz ze znajomymi kilka tygodni w Meksyku. Warto jednak pamiętać, że takie uciechy słono kosztują.
Dowiadujemy się jednak, że Zawadzką, owszem, stać na taką ekstrawagancję, o czym donosi Super Express. Jak wylicza dziennik, celebrytka miała bowiem sporo zarobić na swojej marce biżuterii, a także regularnie łata domowy budżet współpracami na Instagramie. Tylko w ostatnich tygodniach Marcelina reklamowała w serwisie markę kosmetyczną, sieć drogerii, preparat wybielający zęby, a nawet piwo.
Za każdy z postów mogła dostać nawet 20 tysięcy złotych. Na kolejny miesiąc wakacji i popijanie drinków z kokosa jak znalazł - odetchnął z ulgą tabloid.
Jesteście pod wrażeniem jej zaradności?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!