W piątek Maffashion, idąc śladem innych rodzimych celebrytów, opublikowała na swoim Instagramie post, w którym pochwaliła się, że pomogła trawionej przez pożary Australii. Ukochana Sebastiana Fabijańskiego pokazała certyfikat potwierdzający, że zaadoptowała na odległość koalę.
Jestem mamą! Tak! Ja również dołączyłam do grona wirtualnych opiekunów koali, które zagrożone są całkowitym wyginięciem. Mój podopieczny Balmoral mini ważył zaledwie pół kilograma - napisała. Taka adopcja zajmuje dosłownie chwilę! Zachęcam Was do zostania wirtualnymi rodzicami. Koszt (roczny) tej adopcji nie jest duży. Jeden miś może mieć wielu opiekunów! - zaapelowała do swoich followersów.
Kuczyńska pośpieszyła z tłumaczeniami, że pieniądze zebrane poprzez wirtualną adopcję potrzebne są m.in. na leczenie i rehabilitację zwierząt, które cudem uniknęły śmierci w pożarach. Julka zdradziła przy okazji, że Balmoral jest już drugim adpotowanym przez nią zwierzęciem.
Rok temu zostałam mama adopcyjna kangurka w Warszawskim Zoo. Pomagajmy! Ratujmy zwierzaki! - podsumowała.
I choć pod jej postem natychmiast pojawiły się pozytywne komentarze, szybko znalazły się osoby, które nie doceniły gestu Maff.
"Żenada. Zwierzaków do adopcji jest 18, a Ty zaadoptowalaśs AŻ jednego! Może zamiast kupować nowe ciuchy czy jechać na wycieczkę, zaadoptowałabyś je wszystkie? - dopytywała jedna z "fanek".
"Adoptowałaś koalę, adoptowałaś kangura, a czy adoptowałaś kiedykolwiek dziecko w Afryce w dokładnie taki sam sposób?" - zagadnęła inna.
"Jaka ta Maff cudowna, bo zaadoptowała JEDNEGO misia za 300 zł. Najwyżej nie zjesz obiadu na kolejnej wycieczce za parę tysięcy..." - czytamy w komentarzach.
Niektórzy fani zaczęli bronić blogerkę.
"Fakt jest taki, ze dziewczyna zaadoptowała koalę. Nieważne, czy jedną, czy 150. Liczy się każda najdrobniejsza pomoc" - napisała jedna z obserwujących.
Maffashion postanowiła jej odpowiedzieć.
Szczególnie, że to nie są jednorazowe tematy - zaczęła. Ludzie angażują się w różne akcje, różne zbiórki. Raz w temacie chorego dziecka, innym razem zwierzątka, potem jakaś fundacje czy tez nagłaśniają poważne apele w szczytnym celu itp. Niektórzy jednak widzą tyko czarne albo białe. Oraz jakoś za wszelką cenę nie mogą dostrzec dobrej intencji. Szkoda - podsumowała strapiona.
Zgadzacie się z nią?