Głośne zabójstwo Agnieszki Kotlarskiej odbiło się przed laty w mediach szerokim echem. W 1996 roku młoda kobieta została zabita nożem przez Jerzego L., który miał ją prześladować już od dawna. Gdy dowiedział się, gdzie zamieszkała po powrocie do Polski, psychofan zaatakował ją i jej bliskich wychodzących z mieszkania. Mimo starań medyków Kotlarska zmarła.
Zabójstwo Agnieszki Kotlarskiej wstrząsnęło Polską. Dziś sprawca jest na wolności
W momencie, gdy Agnieszka Kotlarska zginęła z ręki własnego prześladowcy, miała zaledwie 24 lata. Sprawca zbrodni, Jerzy L., twierdził potem podczas rozprawy, że modelka była "miłością jego życia" i zabił ją "przypadkiem". Sąsiad Kotlarskiej, z zawodu lekarz, podkreślał jednak, że już podczas pierwszej pomocy zauważył, że ciosy mężczyzny były precyzyjnie zaplanowane.
Ostatecznie na początku 1998 roku sąd skazał go na 14 lat pozbawienia wolności, co wynikało z ograniczonej poczytalności. Po apelacji wyrok zwiększono o rok, a prokurator podkreślał, że L. nie czuł się winny i do końca nie okazał skruchy. W 2012 roku mężczyzna wyszedł na wolność, a Jarosław Świątek, ówczesny partner Kotlarskiej i ojciec 28-letniej dziś Patrycji, dowiedział się, że skazany stalker wciąż wypytuje o niego i córkę.
Podobno zwierzał się współwięźniom, że jego marzeniem jest dokończenie dzieła, czyli zabicie mnie i mojej córki. My nigdy nie będziemy normalnie żyli, mam oczy wkoło głowy, a moja córka "nie istnieje". Tu, gdzie żyjemy, nikt nie wie, kim ona jest, a od 15 lat nie pokazujemy się w mediach, więc nikt nie wie, jak ona wygląda. Bezpieczeństwo jest najważniejsze - wspominał w rozmowie z Onetem.
Z tego powodu też dorosła córka Kotlarskiej nie posiada kont w mediach społecznościowych i wiedzie ciche życie z dala od mediów. Obawy jej bliskich mogą zresztą nie być bezpodstawne, gdyż w 2014 roku głośno było o tym, że w domu mordercy Agnieszki doszło do włamania, a L. zaatakował mężczyznę nożem, przebijając mu płuco. Skazano go wówczas na 3 lata pozbawienia wolności za przekroczenie granicy obrony koniecznej. Dziś znów jest na wolności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabójca Kotlarskiej poprawia dziennikarkę? Zaskakujący post reporterki
Okazuje się, że stalker Kotlarskiej wciąż śledzi to, co mówi się na jego temat w mediach. Na facebookowym profilu Izy Michalewicz, autorki zbioru reportaży "Ballady morderców. Kryminalny Wrocław", opublikowano dość zaskakujący post. Wynika z niego, że Jerzy L. nie tylko czytał jej publikację na temat śmierci Agnieszki, ale jeszcze prawdopodobnie postanowił odnieść się tego, co napisała.
Wygląda na to, że zabójca Miss Polski Agnieszki Kotlarskiej czytał mój reportaż z książki "Ballady morderców. Kryminalny Wrocław". Był uprzejmy porobić w nim kilka uwag - napisała w poście na początku stycznia.
W jednej z wrocławskich bibliotek ktoś ponoć zostawił odręczną notatkę w egzemplarzu książki Michalewicz, a zawarte w niej informacje nie zostały nigdy wcześniej upublicznione. Słowa tam zapisane przestawiały męża Kotlarskiej w negatywnym świetle, a sam autor miał podzielić się nieznanymi szczegółami z życia zabójcy. Z tego powodu reporterka podejrzewała, że notatkę mógł zostawić właśnie Jerzy L.
Gdy przeglądałam uwagi "poprawiacza", rzuciła mi się w oczy wiedza w temacie przeszłości zabójcy (wykształcenia, służby wojskowej, pracy), ale przede wszystkim pamięć emocjonalna. Wygląda na to, że on do dziś uważa, jakoby Agnieszkę Kotlarską zabił przez przypadek, nie wiedząc, że to w nią uderza nożem - czytamy.
Domysły na temat tego, że autorem notatki jest właśnie zabójca Kotlarskiej, Michalewicz skomentowała w rozmowie z Plotkiem. Jak twierdzi, otrzymała informację z potwierdzonego źródła, że tak rzeczywiście było.
Kobieta wysłała zdjęcia chwilę po Nowym Roku i wtedy mnie zamurowało. Ktoś nie tylko "poprawiał" informacje podane przeze mnie (zresztą wyczytane w aktach sprawy), ale zadawał też bardzo sugestywne pytania. Ogólny ich wydźwięk był podszyty głęboką niechęcią do męża Agnieszki Kotlarskiej, Jarosława Świątka. "Poprawiacz" nieco kpiarsko też traktował moje ustalenia. Ktoś blisko związany z tematem i pracujący w służbach powiedział mi, że wszystko to napisał zabójca Miss Polski. Wyjaśnił, dlaczego i to brzmiało bardzo logicznie - przekazała.