Lata 90. były w Polsce czasem wielkich zmian ustrojowych, gospodarczych i społecznych. W naszym kraju raczkował wówczas kapitalizm i powstawały liczne przedsiębiorstwa prywatne. Koniec XX wieku charakteryzował się również bardzo dużym skokiem technologicznym. To właśnie wtedy w polskich domach zaczęły się pojawiać m.in. pierwsze telefony komórkowe.
Ówczesne "komórki" odbiegały znacząco wyglądem, rozmiarem oraz ilością funkcji od dzisiejszych smartfonów. Ich ceny były jednak bardzo wysokie i z początku na zakup takiego telefonu mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi. Dość szybko telefony komórkowe przestały być symbolem wysokiego statusu społecznego. W 1997 roku było jednak inaczej.
Życie Małgorzaty Rozumeckiej przed popełnieniem zbrodni
Małgorzata Rozumecka pochodziła z Pruszkowa. Młoda kobieta po ukończeniu szkoły średniej kontynuowała naukę, którą łączyła z pracą. Studiowała resocjalizację i dorabiała sobie w salonie Ery, jednego z pierwszych operatorów sieci komórkowej w Polsce. Kariera Rozumeckiej w branży telekomunikacyjnej nie trwała jednak długo. Po zakończeniu pracy młoda kobieta postanowiła natomiast, że wykorzysta swoje kontakty, żeby zarobić duże pieniądze.
ZOBACZ: Co przytrafiło się Barbarze Chrzczonowicz - dziennikarce i byłej dziewczynie Michała Fajbusiewicza?
Plan, który zakończył się podwójnym morderstwem
17 czerwca 1997 roku Małgorzata skontaktowała się z Piotrem A., z którym pracowała wcześniej w salonie Ery. 22-latka zaproponowała bardzo korzystną transakcję. Według Małgorzaty jeden z najbardziej znanych wówczas polskich aktorów chciał kupić 32 telefony komórkowe dla swojego dyskusyjnego klubu filmowego. Piotr A. mógł zyskać dzięki tej sprzedaży nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, więc bez większego wahania zgodził się na spotkanie.
Do transakcji miało dojść kolejnego dnia w domu aktora w podwarszawskim Komorowie. 18 czerwca Piotr A. i jego kolega Paweł S. spotkali się z Rozumecką w Pruszkowie. Potem wsiedli do samochodu i wyruszyli w krótką podróż, by ubić interes. Okazało się jednak, że była to pułapka. 22-latka pokierowała mężczyzn na obrzeża Komorowa, gdzie czekało już kilku jej znajomych.
Piotr A. i Paweł S. zostali zabici, a ich ciała wrzucono do dołu, który przygotowano już wcześniej. Do morderstwa doszło z chęci zysku – sprawcy zabrali telefony, które planowali później sprzedać. Krótko po zdarzeniu Rozumecka pojawiła się na warszawskim targowisku, gdzie pozbyła się wszystkich komórek za 36 000 zł. Była to wówczas bardzo duża suma pieniędzy, na którą przeciętny Polak musiał pracować przez około trzy lata.
Policja rozpoczyna śledztwo
W pobliżu miejsca zbrodni znajdowały się ogródki działkowe. Dwóch mężczyzn słyszało strzały i szybko powiadomiło policję. Pod koniec lat 90. w Polsce królowała mafia pruszkowska. Śledczy pomyśleli na początku, że mają do czynienia z gangsterskimi porachunkami. Odrzucono jednak tę hipotezę i przyjęto, że była to zbrodnia o podłożu rabunkowym.
Po stosunkowo krótkim czasie policji udało się ustalić, że mózgiem całej operacji była Małgorzata Rozumecka. Do grona jej pomocników zaliczono jej 16-letniego brata, dwóch młodszych kolegów i 39-letniego taksówkarza. Nie było natomiast jasne, kto z uczestników tragicznego zdarzenia pociągnął za spust. Wspomniani świadkowie nie widzieli bowiem tego momentu, a oskarżeni przedstawiali różne wersje wydarzeń.
Dwie ucieczki w rodzinie Rozumeckich
Sąd nie rozstrzygnął ostatecznie, kto zastrzelił dwóch mężczyzn zwabionych podstępem do lasu pod Komorowem. Mimo tego Małgorzata Rozumecka została skazana na dożywotnie pozbawienie wolności i do dziś przebywa w więzieniu. Jej kompani zostali skazani na krótsze wyroki (od 6 do 15 lat) i opuścili już mury zakładu karnego.
Mało brakowało jednak, by kobieta, która wymyśliła scenariusz zabójstwa, uniknęła odpowiedzialności. Przed procesem Rozumecka trafiła do szpitala psychiatrycznego w Tworkach. 25 stycznia 1998 roku głównej oskarżonej udało się uciec z placówki. Już miała wsiadać do samochodu, którym podjechali po nią jej ojciec i dziadek, ale w pobliżu znajdowali się akurat policjanci, którzy zatrzymali uciekinierkę. W samochodzie odkryto sfałszowany paszport i wizę oraz bilet lotniczy do Meksyku, gdzie Rozumecka chciała się schronić przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
Plan Małgorzaty zrealizował natomiast jej brat, który na krótko po morderstwie opuścił terytorium Polski i przez 10 lat ukrywał się w Meksyku oraz USA. W 2007 roku mężczyzna został deportowany do Polski i stanął wreszcie przed sądem. Skazano go początkowo na 25 lat więzienia. Później sąd wyższej instancji zmniejszył karę do 15 lat pozbawienia wolności.
Do dziś nie ma pewności, czy mężczyzna znajdował się na miejscu zdarzenia, a przede wszystkim jaką rolę odegrał tego tragicznego dnia. Takich wątpliwości jest zresztą znacznie więcej i być może nigdy nie dowiemy się dokładnie, jaki był przebieg wydarzeń.