W grudniu w mediach znów głośno zrobiło się o sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Choć zagadka zniknięcia kobiety od 12 lat pozostaje nierozwiązana, w ostatnich tygodniach nastąpiło kilka przełomów w trwającym śledztwie. Niedawno policja zatrzymała znajomego Wieczorek, Pawła P., oraz jego partnerkę Joannę S. Mężczyźnie postawiono zarzuty związane z utrudnianiem śledztwa. Nieco wcześniej śledczym udało się także zidentyfikować tajemniczego "mężczyznę z ręcznikiem", który rzekomo miał podążać za Iwoną w noc zaginięcia. Niedługo po tym, jak policja opublikowała nagrania z wizerunkiem mężczyzny i zaapelowała o pomoc w jego odnalezieniu, poszukiwany sam zgłosił się na komisariat w Chorzowie. Na miejscu został zaś przesłuchany w charakterze świadka, a następnie zwolniony.
Sprawa Iwony Wieczorek. "Mężczyzna z ręcznikiem" przerywa milczenie
Według wcześniejszych doniesień Onetu "mężczyzna z ręcznikiem" miał zeznać, iż nie ma żadnej wiedzy na temat zaginięcia Iwony Wieczorek i nie jest w stanie potwierdzić, czy szedł za nią w noc z 16 na 17 lipca 2010. Teraz poszukiwany przez 12 lat Teodor N. przerwał publiczne milczenie i przedstawił swoją wersję wydarzeń "Faktowi". W rozmowie z dziennikarką tabloidu mężczyzna zapewnił, że "nie ma nic wspólnego ze sprawą Iwony Wieczorek".
Wszyscy zrobiliście ze mnie zabójcę Iwony Wieczorek, a ja nawet w tym dniu tam nie byłem - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz również: PRZEŁOM w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Poszukiwany mężczyzna ZGŁOSIŁ SIĘ na policję!
"Mężczyzna z ręcznikiem" twierdzi, że nie ma nic wspólnego z zaginięciem Iwony Wieczorek
Jak informuje tabloid, od czasu, gdy policja ujawniła wizerunek "pana ręcznika", widoczny na nagraniu Teodor N. ponoć prawie nie wychodzi z domu. Dziennikarka "Faktu" zapytała mężczyznę, dlaczego nie wcześniej nie zgłosił się na policję, skoro materiały z monitoringu z nocy zaginięcia Iwony Wieczorek były znane opinii publicznej od lat. Ten odparł zaś krótko:
Nawet o tym nie wiedziałem - zarzekał się.
Jak relacjonuje "Fakt", po chwili "mężczyzna z ręcznikiem" miał natomiast dodać nerwowo: "Powtarzam. Mnie tam nie było" - powiedział.
Dziennikarka tabloidu zapytała więc Teodora N., dlaczego jego wizerunek można zobaczyć na nagraniach z monitoringu, choć twierdzi, że wcale nie było go w pobliżu miejsca zaginięcia Wieczorek. Ten odmówił odpowiedzi, zasłaniając się adwokatem.
Nic więcej nie będę mówił, mam od tego adwokata - powiedział "Faktowi".
"Mężczyzna z ręcznikiem" poinformował tabloid, iż jego interesy reprezentuje jedna z katowickich kancelarii. Jej przedstawiciele nie udzielili jednak "Faktowi" żadnych informacji w sprawie i nie odpowiedzieli na pytanie, czy reprezentują Teodora N. Tabloid nie uzyskał także informacji na temat mężczyzny u rzecznika Prokuratury Krajowej, który z kolei powołał się na tajemnicę śledztwa.
Myślicie, że zagadka zaginięcia Iwony Wieczorek wkrótce zostanie rozwikłana?