W tym roku mija już 12 lat, odkąd Iwona Wieczorek była widziana po raz ostatni. 19-latka przepadła bez śladu w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, kiedy po jednej z sopockich imprez wracała sama przez park Reagana do swojego domu. Jak do tej pory śledczym nie udało się ustalić, co wydarzyło się tamtej nocy.
Po latach do sprawy zaginięcia Iwony Wieczorek powrócili śledczy z krakowskiego Archiwum X. Dowodzi im doświadczony w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek sprzed lat prokurator Piotr Krupiński. W mediach od kilku miesięcy coraz więcej mówi się o rzekomym przełomie w sprawie zaginięcia 19-latki. W lutym, a następnie we wrześniu tego roku kryminalni przeszukali dom jednego z kolegów Iwony Wieczorek - Pawła P, który w lipcu 2010 roku wybrał się z nastolatką do sopockiego lokalu Dream Club. Mężczyzna po wielu latach milczenia postanowił wówczas udzielić pierwszego komentarza i w rozmowie z Faktem wyznał, że czuje się nękany przez policję, która - jak twierdzi - szuka teraz "kozła ofiarnego".
Ja byłem setki razy przesłuchiwany w obecności adwokatów i bez, grożono mi bronią, straszono pobiciem na komendzie, zrobiono wszystko, co można było zrobić z każdej strony. Jako chłopiec 21-letni to sama pani rozumie, że pewnie gdybym miał coś wspólnego, to już bym pękł albo cokolwiek innego by się wydarzyło. Sobie wymyślili, że mam być "Tomaszem Komendą 2".
Ostatecznie mężczyźnie postawiono zarzuty prokuratorskie, jednak... nie miały one nic wspólnego z zaginięciem Iwony. Paweł P. usłyszał zarzut posiadania narkotyków.
Podczas czynności, które były realizowane do innego postępowania, w domu mężczyzny ujawniono środki odurzające w ilości sześciu gramów. Badania wykazały, że była to marihuana - informowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, prokuratorka Grażyna Wawryniuk.
To jednak nie koniec najnowszych doniesień. Fakt poprosił również o komentarz żonę zmarłego Janusza Szostaka. Przypomnijmy, że dziennikarz od lat zajmował się sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek. Na ten temat napisał dwie książki: "Gdzie jest Iwona Wieczorek?" oraz "Kto zabił Iwonę Wieczorek?". Szostak nigdy nie napisał, kto konkretnie - jego zdaniem - stoi za zaginięciem lub śmiercią 19-latki, jednak nieustannie trzymał się tezy, że odpowiedzialny za to zdarzenie jest ktoś z najbliższego towarzystwa Iwony.
Uważam, że to się stało w jej bliskim otoczeniu. I osoby jej bliskie wiedzą, co się stało. Myślę nawet, że te osoby odwiedzają miejsce, gdzie jest Iwona. Ja wiem, kto to zrobił, ale nie wiem, gdzie ona jest - mówił Janusz Szostak.
Wdowa po zmarłym dziennikarzu zdradziła w rozmowie z tabloidem, że do niej także zgłosiło się Archiwum X. Nie ujawniła jednak szczegółów dotyczących tego spotkania. Wyznała natomiast, że zachowanie Pawła P. w obecnej sytuacji jest dla niej zastanawiające. Twierdzi, że mężczyzna być może czegoś się obawia. Co więcej, jej zdaniem śledczy "znają już sprawcę"...
Według mnie jest to zastanawiające, że Paweł nagłośnił sprawę przeszukania jego domu w mediach. Być może oznacza to, że czegoś się boi. Paweł zawsze sugerował, że jest kozłem ofiarnym, że przez sprawę Iwony miał depresję, że jego życie legło w gruzach. Uważam, że kryminalni nie zrobili przeszukania u Pawła bezpodstawnie. Ja uważam, że oni znają już sprawcę, ale czy to jest Paweł, tego nie wiem - mówi pani Aldona.
Pani Aldona stanowczo stwierdza też, że zgadza się z tezą swojego zmarłego męża, iż znajomi Iwony Wieczorek wiedzą, co stało się tamtej nocy z 19-latką. Dodaje również, że jej zdaniem niedługo może dojść do zatrzymania w sprawie.
Podtrzymuję to, co od początku mówił Janusz: znajomi Iwony dobrze wiedzą, co się z nią stało. Uważam, że wkrótce będą miały miejsce kolejne przeszukania, a w niedługim czasie może dojść do zatrzymania sprawcy.
Na sam koniec wdowa po zmarłym dziennikarzu wyznała, że dość często sama otrzymuje wiadomości od anonimowych osób na temat sprawy zaginięcia Iwony Wieczorek. Wspomniała również, że gdy Janusz Szostak pracował nad swoją drugą książką o Iwonie, ktoś właśnie z grona jej bliskich znajomych próbował skontaktować się z dziennikarzem.
Janusz mi o tym wspominał, że jak zaczął pisać drugą część książki o Iwonie, to ktoś z jej znajomych napisał do niego wiadomość na messengerze, ale usunął ją, zanim Janusz zdążył ją odczytać. (...) Często dostaje takie wiadomości z tzw. fejkowych kont. Nie wiem, kto je wysyła. Być może są to osoby z otoczenia Iwony, które chcą się zorientować, co wiem w tej sprawie. Niektóre osoby musiałam zablokować.