Barbara Kurdej-Szatan uchodziła niegdyś za ulubienicę widzów. Czasy prosperity skończyły się dla aktorki w 2021 roku wraz z zamieszczeniem w sieci kontrowersyjnej wypowiedzi na temat Straży Granicznej przy granicy z Białorusią. W konsekwencji ówczesny prezes TVP, Jacek Kurski, podjął decyzję o natychmiastowym zwolnieniu gwiazdy "M jak Miłość".
Teraz, gdy rząd przejęła ekipa Donalda Tuska, a na Woronicza trwa rewolucja, los ponownie uśmiechnął się do Kurdej-Szatan. Szefostwo TVP z powrotem przyjmie aktorkę z otwartymi rękami, czego dowodzić ma złożona przez Kingę Dobrzańską intratna oferta poprowadzenia "Pytania na Śniadanie", której o dziwo Basia zdecydowała się nie przyjmować. W kuluarach pojawiły się też plotki o możliwym powrocie gwiazdy do "M jak Miłość". Aktorka odniosła się do nich za pośrednictwem Instagrama.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od 35 lat prowadzą agencję aktorską. Zdradzają prawdę o pracy z Barbarą Kurdej-Szatan
O drodze na szczyt Barbary w wywiadzie dla Plejady opowiedzieli Jerzy i Grażyna Gudejkowie, założycieli słynnej agencji gwiazd, którzy na przestrzeni lat pomogli przebić się w branży wielu znanym z pierwszych stron gazet nazwiskom. Kurdej-Szatan jest jednym z nich. Ich znajomość zaczęła się ponad dekadę temu, gdy Basia kojarzona była przez opinię publiczne przede wszystkim jako "blondynka z reklam Playa". Zachęceni krążącymi "na mieście" pochlebnymi opiniami na temat aktorki małżonkowie zdecydowali się zaoferować jej rolę w produkowanej przez siebie sztuce.
Nasza współpraca z Basią zaczęła się od spektaklu "Old Love" - zaczął Jerzy. Grałem z kolegą w tenisa i opowiadałem mu, że szukamy aktorki do nowej sztuki. Powiedział, że widział w programie Wojewódzkiego fajną dziewczynę, która jest po szkole teatralnej i gra w reklamie. Wojewódzki mówił, że to gwiazda. Nie znałem jej, ale stwierdziłem, że mogłaby pasować do naszej sztuki. Okazało się jednak, że gra w teatrze w Poznaniu. Pomyślałem więc, że nic z tego nie wyjdzie. Ona jednak przyznała, że jest otwarta na nowe propozycje.
Gudejkowie od razu dostrzegli w niej potencjał. Szybko okazało się, że mieli nosa: aktorka momentalnie zyskała rozpoznawalność na rynku. Podobnie było zresztą z ich inną podopieczną, Małgorzatą Sochą, która od wielu lat święci triumfy jako jedna z najpopularniejszych aktorek w show-biznesie.
Basia postawiła sprawę jasno - wspomina. Powiedziała, że jeśli załatwię jej jakąś rolę, to z chęcią nawiąże współpracę z naszą agencją. Pomyślałem sobie wtedy, że to trudna zawodniczka, ale nie poddałem się. Kilka tygodni wcześniej szukano aktorki do "M jak Miłość". Zadzwoniłem do produkcji, by zapytać, czy to aktualne, bo mam kogoś, kto by mógł zagrać tę postać. Okazało się, że ta rola została już obsadzona, ale zaproponowano Basi inną. I od tego się zaczęło. Potem pojawiły się kolejne propozycje. Z kolei z Małgosią Sochą współpracowaliśmy, jeszcze zanim poszła do szkoły teatralnej. Po tym, jak w "Brzyduli" pokazała swój talent komediowy, jej kariera nabrała tempa i prężnie rozwija się do dziś.
Grażyna dostrzega nawet między obiema paniami pewne podobieństwo. Jak zauważyła, zarówno Barbara, jak i Małgorzata uchodzą za archetyp "dziewczyny z sąsiedztwa", ale nie są przy tym nijakie.
Myślę, że Małgosia i Basia mają ze sobą wiele wspólnego - dodała Gudejko. Potrafią być i zabawne, i wzruszające. Z jednej strony są sympatyczne, a z drugiej - mają charakter. Obie są ciepłe i bardzo ludzkie. Widzom łatwo jest się z nimi utożsamić.