Kilka tygodni temu podczas wywiadu dla Żurnalisty Marcin Gortat pokusił się o serię wyjątkowo głupich wypowiedzi, które odbiły się w mediach szerokim echem. Marcin zdradził, że "gardzi kobietami", które utrzymują się z działalności w mediach społecznościowych, bo Instagram został stworzony przez Boga, by "mężczyźni weryfikowali, kim są kobiety"...
Choć koszykarz przeprosił wszystkich, którzy "poczuli się obrażeni i dotknięci", niesmak pozostał, a jego "filozofii" z pewnością długo nie uda się większości wyrzucić z pamięci.
Po tym, jak Gortat obsmarował parającą się pracą na Instagramie płeć piękną, wszyscy zastanawiali się, co na to jego żona, Żaneta Stanisławska, którą swoją drogą, oceniał na początku znajomości po niczym innym, jak profilu w popularnym serwisie...
"Ekspertka beauty" nie zdecydowała się wówczas odnieść do słów męża, ograniczając się do opublikowania zdjęcia kwiatów, które dostała od szarmanckiego sportowca.
W piątek Żaneta pokusiła się o kolejną publikację z ukochanym. Tym razem pochwaliła się, jak spędzają wspólnie czas na ringu. Kobieta zażartowała, że w walce na pięści udało się jej pokonać męża.
Po trzech rundach mój słodki gigant @mgortat13 już zrezygnował... Wspaniale jest poznawać i uczyć się nowych rzeczy! - czytamy pod ich małżeńską fotografią z zajęć z boksu.
Pod publikacją zaroiło się od komentarzy zachwalających wolę walki Stanisławskiej:
Totalnie mu się nie dziwię, znając Twój waleczny zapał i formę; Wcale się nie dziwię, przy pani każdy wymięka!; Wiadomo, kto w domu rządzi - czytamy.
Jak można się domyślić, "samiec alfa" Marcin nie mógł pozwolić, by myślano, że drobna żona pokonała go na ringu.
Nic nie wiem z tym poddaniem - wyjaśnił pod postem.
Wierzycie, że zgodna z nich para?
Czy kryzys w związku Deynn i Majewskiego to tylko medialna ustawka?