Adele na własnej skórze odczuła ostatnio skutki szalejącej pandemii koronawirusa. Wokalistka zmuszona była bowiem odwołać zaplanowane do połowy kwietnia koncerty w Ceasars Palace w Las Vegas. Rezydentura gwiazdy w "mieście grzechu" miała zastąpić trasę koncertową promującą jej najnowszy album. Ekipa Adele założyła, że rozwiązanie to będzie najbezpieczniejszą opcją, niestety wirus ostatecznie pokrzyżował ich plany. W opublikowanym na Instagramie nagraniu zalana łzami wokalistka wyznała, że połowa jej koncertowej ekipy przebywa obecnie w izolacji i mimo wysiłków przygotowanie rozpoczynających się lada dzień koncertów okazało się niemożliwe.
(...). Przykro mi, że to wszystko tak na ostatnią chwilę. Jesteśmy na nogach od ponad 30 godzin, starając się to jakoś ogarnąć, ale nie mamy już czasu. Jest mi potwornie przykro i jest mi wstyd - łkała zrozpaczona wokalistka.
Jak zapowiedziała Adele, tymczasowo odwołane koncerty zostaną przełożone na inne terminy. Wokalistka zdaje sobie jednak sprawę, że wielu jej fanów pokonało ogromne dystanse, by podziwiać ją na scenie w Vegas. Okazuje się, iż Brytyjka postanowiła nieco zrekompensować swoim wielbicielom trudy podróży oraz rozczarowanie, jakie spotkało ich po przylocie na koncert.
Wokalistka zaoferowała fanom zgromadzonym w Ceasar's Palace żetony na darmowe drinki oraz torby wypełnione prezentami pochodzącymi z jej położonego nieopodal sklepu z gadżetami. Mało tego, Adele skontaktowała się nawet z kilkoma przybyłymi do Las Vegas fanami za pośrednictwem FaceTime.
Gwiazda przeprosiła fanów i zapewniła, że włożyła ogrom wysiłku w przygotowania do swojej rezydentury. Przy okazji Brytyjka zachęciła fanów do odebrania żetonów na darmowe drinki, po chwili orientując się jednak, że są oni nieletni...
Zobacz również: Adele przerwała wywiad, bo dziennikarz NIE PRZESŁUCHAŁ jej albumu? "Było to przeoczenie, ale nie UMYŚLNY AFRONT"
Też Was kocham, tak mi przykro i nie mogę się doczekać, aż Was poznam. Weźcie swoje darmowe torby, ale nie jesteście pełnoletni, więc nie dostaniecie żetonu na darmowego drinka. Jesteście zbyt młodzi, weźcie swoje gratisy i pogadajcie z kimś. Zapytajcie kogokolwiek z mojej ekipy o show, zapytajcie ich o coś na mój temat - zachęcała.
Kontaktując się z przybyłymi do Vegas wielbicielami, Adele gorąco polecała im wizytę w jej sklepie. W stworzonym specjalnie z okazji rezydentury gwiazdy butiku nie brakuje drogich gadżetów. Gwiazda przygotowała dla fanów m.in. kosztujące od 90 do 100 dolarów bluzy, warte 50 dolarów T-shirty czy nawet butelki ulubionego wina Pinot Noir w cenie 75 dolarów (podczas gdy regularna cena tej marki wynosi na ogół około 40 dolarów). W ofercie sklepu Adele znalazły się również m.in. naszyjniki z napisami czy paczki chusteczek. Warto dodać, że bilety na odwołane koncerty Adele kosztowały średnio 85 dolarów.
Zaprojektowałam ten sklep sama, krwawiłam, ku*ewsko się pociłam i płakałam. Więc po prostu bawcie się dobrze, bardzo mi przykro i naprawdę miło was poznać - zakończyła pogawędkę.
W trakcie rozmów Adele nie ukrywała, że bardzo przeżywa konieczność odwołania zaplanowanych koncertów i miejscami z trudem powstrzymywała łzy.
Pozwalam sobie na smutek. To bardzo miłe, widzie tu was wszystkich. Wszyscy do mnie wydzwaniają. Skąd jesteście? Kocham Nowy Jork. Bardzo przepraszam, że mnie tam nie ma. W międzyczasie mogę być z moim synem i Richem. Widzieliście już sukienki i inne rzeczy? - dopytywała podczas kolejnej pogawędki, przy okazji znów zachęcając do zakupów w jej sklepie.
W kolejnej rozmowie z fanem Adele zapewniła, że już wkrótce zostaną ogłoszone nowe daty jej koncertów, a chętni otrzymają zwrot pieniędzy za bilety. Z jednym z wielbicieli wokalistka skontaktowała się za pośrednictwem wiadomości prywatnej na Instagramie i ponownie zareklamowała swój sklep.
James, tu Adele. Naprawdę przepraszam, jeśli wciąż tu jesteś, mój sklep w środku kasyna Ceasars, tuż przed wejściem do The Colosseum, jest nadal otwarty. To nie tylko sklep! Są tam zabawne i nostalgiczne rzeczy związane z moją karierą, ukłony w stronę momentów z ostatniej dekady i różne rzeczy do obejrzenia. Będą tam ludzie, z którymi pracuję (...), a także prezent ode mnie. Mam nadzieję, że dasz radę. Jeszcze raz, bardzo przepraszam - napisała.
Wielbiciel gwiazdy nie był do końca przekonany, że rozmawia ze swoją idolką. Gdy wyraził swoje wątpliwości, wokalistka wysłała mu wiadomość głosową i potwierdziła swoją tożsamość: "Tak, to naprawdę ja".
Zaglądamy do paszportu Anny Wendzikowskiej, która w 2021 roku "odważyła się" spędzić na wakacjach ponad trzy miesiące